Wicemistrzowie Anglii w starciu z Arsenalem wystąpili m.in. bez Belga Kevina De Bruyne, który wrócił ze zgrupowania reprezentacji z kontuzją.

Mimo tego zdołali pokonać "Kanonierów", a bramkę na wagę zwycięstwa zdobył w 23. minucie Raheem Sterling. Gracz gospodarzy dopadł do piłki odbitej przez niemieckiego bramkarza Bernda Leno i trafił z ponad dziesięciu metrów.

Reklama

Manchester City, który ma jedno spotkanie zaległe, zgromadził dotychczas 7 pkt, zaś Arsenal - 9.

Bardzo ciekawy przebieg miał mecz Chelsea u siebie z Southampton FC, choć zapewne obrońca gości Jan Bednarek nie będzie tego zbyt dobrze wspominać.

Dwie bramki dla "The Blues" zdobył bowiem sprowadzony latem Timo Werner, w obu przypadkach po błędach polskiego obrońcy.

Reklama

W 15. minucie niemiecki napastnik sprytnie oszukał Bednarka i pobiegł w kierunku bramki rywali, kończąc swoją efektowną akcję golem. Natomiast w 28. minucie wygrał pojedynek z Polakiem i bez kłopotu trafił do siatki.

Gola dla Chelsea strzelił tego dnia również inny sprowadzony niedawno z Bundesligi reprezentant Niemiec - Kai Havertz.

Goście odpowiedzieli trafieniami Danny'ego Ingsa, Che Adamsa oraz w doliczonym czasie gry (90+2. minuta) Duńczyka Jannika Vestergaarda.

Reklama

Wcześniej w sobotę lider Everton zremisował u siebie w derbowym starciu z broniącym tytułu Liverpoolem 2:2. W doliczonym czasie gry po interwencji VAR anulowano bramkę dla "The Reds".

Spotkanie lepiej zaczęli piłkarze Liverpoolu - już w 3. minucie bramkę zdobył Senegalczyk Sadio Mane. Niedługo potem goście doznali jednak sporego osłabienia, ponieważ z powodu urazu boisko musiał opuścić uznawany za jednego z najlepszych obrońców świata Holender Virgil van Dijk.

Według pierwszych informacji mediów mogło dojść do poważnej kontuzji kolana.

"To nie wygląda dobrze" - powiedział o urazie Holendra trener "The Reds" Juergen Klopp.

Everton wykorzystał brak na boisku rosłego defensora już w 19. minucie, gdy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego wyrównał głową Michael Keane.

W drugiej połowie znów prowadzenie objął Liverpool (Egipcjanin Mohamed Salah w 72. minucie po ładnym uderzeniu z pierwszej pilki), ale ponownie Everton wyrównał. Gola na 2:2 strzelił w 81. minucie prezentujący w tym sezonie znakomitą formę Dominic Calvert-Lewin.

Emocjonująca była końcówka spotkania. Najpierw czerwoną kartkę za ostry faul zobaczył Brazylijczyk Richarlison z Evertonu, a w doliczonym czasie gry piłkarz Liverpoolu i reprezentacji Anglii Jordan Henderson trafił do siatki rywali, jednak po interwencji VAR sędzia nie uznał gola, orzekając, że Sadio Mane był na mininalnym spalonym.

Rozgoryczenia decyzją arbitra nie ukrywał trener Klopp.

"Widziałem nieuznaną bramkę na końcu meczu, a na zdjęciu zobaczyłem, że nie było spalonego. Czy ktoś może mi to wyjaśnić?” - powiedział niemiecki szkoleniowiec.

Dla Evertonu to pierwszy mecz bez zwycięstwa w sezonie, wcześniej wygrał cztery kolejne spotkania. Z dorobkiem 13 punktów pozostał liderem.

Natomiast dla Liverpoolu to drugi mecz bez wygranej - w poprzedniej serii uległ sensacyjnie Aston Villi aż 2:7.