"Niemcy zagrali w sobotę bardzo dobrze. Świetnie zagrywali i nie mylili w bloku. A my? Mieliśmy duże kłopoty ze skończeniem ataku. To był nasz główny problem. Musimy skupić się na lepszym przyjęciu serwisu i bardziej agresywnie zagrywać" - powiedział Bartman.

Niedzielne rewanżowe spotkanie będzie setnym w historii pojedynków obu ekip. Bilans jest korzystny dla Polski - 64 wygrane, ale Niemcy pod wodzą Raula Lozano, z którym biało-czerwoni wywalczyli srebrny medal mistrzostw świata w 2006 roku, prezentują się coraz lepiej. Grają bez kompleksów i z dużą pewnością siebie.

"Styl, a nie wygrana, mnie cieszy. Pamiętajmy jednak, że w zespole Daniela Castellaniego brakuje trzech podstawowych graczy. To, co pokazali w sobotę było i tak na bardzo wysokim poziomie. Nie możemy wyjść w niedzielę na parkiet, lekceważąc rywala. Mistrzom Europy należy się szacunek" - ocenił Lozano.

W sobotę przegraliśmy z Niemcami 1:3 (25:23, 18:25, 22:25, 24:26). Polska wystąpiła w składzie: Piotr Gruszka (8), Bartosz Kurek (14), Michał Ruciak (12), Patryk Czarnowski (6), Marcin Możdżonek (10), Grzegorz Łomacz (1) i Piotr Gacek (libero) oraz Jakub Jarosz (9), Zbigniew Bartman (3), Mateusz Mika, Karol Kłos.

Niemcy: Sebastian Schwarz (9), Marcus Boehme (6), Robert Kromm (16), Max Guenthoer (8), Patrick Steuerwald (3), Georg Grozer (32) i Ferdinand Tille (libero) oraz Denis Kaliberda (3), Jochen Schoeps, Manuel Rieke.

"Polska to najsilniejszy zespół w naszej grupie" - ocenił przed meczem trener niemieckiej ekipy Raul Lozano. Mimo wszystko jego podopieczni na parkiet wyszli bez kompleksów i silnie zmotywowani.

Pierwszy set należał wprawdzie do biało-czerwonych - 25:23, ale widać było, że z minuty na minutę uskrzydleni głośnym dopingiem Niemcy radzili sobie coraz lepiej. W polskim zespole brakowało zgrania i dochodziło do nieporozumień.

Druga partia to popisowa gra Georga Grozera. Urodzony w Budapeszcie siatkarz, który od przyszłego sezonu będzie grał w barwach Asseco Resovii Rzeszów, imponował zagrywką i był nie do zatrzymania w ataku. Nie pomagały pojedyncze bloki Czarnowskiego i skuteczna gra Gruszki. Błędy w przyjęciu i słaba dyspozycja w obronie przyczyniły się do porażki 18:25.

Trzeci set rozpoczął się od walki "punkt za punkt". Przy stanie 6:6 Niemcy zdobyli cztery kolejne punkty blokiem i trener biało-czerwonych Daniel Castellani musiał poprosić o przerwę. Na boisku pojawili się Jakub Jarosz i Zbigniew Bartman. Na niewiele się to zdało. Po wyrównaniu po 16, gra Polaków znowu się załamała. 25:22 dla Niemców.

Coraz lepiej czujący się w ataku Jarosz kontra rewelacyjny Grozer w czwartej partii, która była wyrównana od początku do końca, a rozstrzygnęła się w grze na przewagi. W końcówce znowu zawiodła skuteczność w ataku i ze zwycięstwa w secie 26:24, a w meczu 3:1 cieszył się argentyński opiekun Niemców, a były szkoleniowiec Polaków.

Drugie spotkanie zaplanowano na niedzielę na godz. 15.00.



















Reklama