Układ sił w męskiej ekstraklasie nie zmienił się znacząco. Zdaniem szkoleniowca Łuczniczki Bydgoszcz Piotra Makowskiego, najlepsze ekipy z poprzedniego sezonu ponownie będą walczyć o medale.

"W ekstraklasie są trzy bardzo mocne zespoły: Zaksa Kędzierzyn Koźle, Asseco Resovia Rzeszów i Skra Bełchatów oraz jeden mocny - Lotos Trefl Gdańsk. Myślę, że tu rozegra się walka o medale. Natomiast pozostałe drużyny sa bardzo wyrównane, każdy może sprawić niespodziankę. Nie widziałem zespołu, który by odstawał i tu rywalizacja zapowiada się też ciekawie" - powiedział PAP.

Reklama

Mistrz kraju dokonał wręcz kosmetycznych zmian, do drużyny dołączył reprezentacyjny środkowy Mateusz Bieniek (ostatnio Effector Kielce), a z zespołem pożegnał się Jurij Gładyr (Skra Bełchatów).

W ekipie wicemistrza kraju Asseco Resovii tych roszad latem było już zdecydowanie więcej. Odeszło kilku kluczowych graczy, m.in. kapitan Olieg Achrem, który przez siedem lat był związany z klubem, a także Amerykanin Russell Holmes, Ukrainiec Dmytro Paszycki, Bułgar Nikołaj Penczew i największa gwiazda Bartosz Kurek. Ten ostatni podpisał kontrakt z japońskim JT Thunders Hiroszima, ale wciąż nie dołączył do nowego zespołu. Z kolei reprezentacyjny libero Krzysztof Ignaczak postanowił zakończyć karierę.

Reklama

W Resovii postawiono na "zagraniczny zaciąg" (Kandyjczycy John Gordon Perrin, Gavin Schmitt, Francuz Thibault Rossard czy Serb Marko Ivovic). Barw Asseco Resovii będzie bronił mistrz świata z 2014 roku Marcin Możdżonek, który ostatnio grał w Cuprumie Lubin.

W Bełchatowie z kolei swoją misję będzie kontynuował Francuz Philippe Blain, którą objął Skrę pod koniec poprzedniego sezonu. Brązowy medalista ostatnich rozgrywek sięgnął po dwóch reprezentów kraju Bartosza Bednorza (AZS Olsztyn) i Artura Szalpuka (Czarni Radom) oraz sprawdzonych obcokrajowców - Penczewa i Gładyra.

W rozgrywkach wystąpią dwa nowe zespoły. Po 13 latach przerwy za sprawą Espadonu ekstraklasa wróciła do Szczecina. Określenie beniaminek nie do końca pasuje do szczecińskiego teamu, do którego dołączyli m.in. wielokrotni reprezentanci Polski - Dawid Murek, Michał Ruciak czy Marcin Wika. Doszli też zagraniczni siatkarze, którzy występowali w topowych ligach Europy: Bułgarzy Georgi Bratojew (Diatec Trentino) i Danaił Miluszew (Power Volley Mediolan) oraz Serb Iwan Brovnjak (turecki Maliye Piyango).

Reklama

Drugi z nowicjuszy to GKS Katowice, który będzie prowadził były reprezentant Polski Piotr Gruszka. "Musimy sobie na boisku wywalczyć szacunek, bo to jest najistotniejsze. Nie chcemy się nazywać beniaminkiem, tylko mocnym zespołem, który chce się zadomowić w PlusLidze" - mówił młody jeszcze stażem szkoleniowiec. W przeciwieństwie do Espadonu, katowiczanie nie dokonali spektakularnych transferów, ale przyjście włoskiego rozgrywającego Marco Falaschiego z Lotosu Trefla Gdańsk to na pewno spore wzmocnienie.

Przed nowym sezonem nastąpiło dużo zmian regulaminowych. Najważniejsze to nowa formuła rozgrywania fazy play off. Podobnie jak przed rokiem, do walki o medale przystąpią tylko cztery najlepsze drużyny. Rywalizacja nie będzie toczyć się do trzech zwycięstw, lecz odbędzie się tylko dwumecz i ewentualnie "złoty" set (do 15 punktów). Mistrz kraju zostanie wyłoniony 6 maja.

Pozostałe ekipy będą grały o miejsca 5-16. Najsłabszej może zagrozić degradacja, zagra bowiem w barażu z drużyną z 1. ligi, ale tylko pod warunkiem, że ta spełni wszystkie wymogi regulaminowe uprawniające do gry w ekstraklasie.

Zmiany wymusiło powiększenie PlusLigi do 16 zespołów. To oznacza, że w rundzie zasadniczej każda z ekip rozegra po 30 spotkań, a jeszcze trzy lata temu było to zaledwie 18. Zakończy się ona 1 kwietnia 2017 roku.

"W tej sytuacji najtrudniej będą miały zespoły, które występują w europejskich pucharach, bo tego grania będą miały bardzo dużo. Co do rundy play off, uważam, że lepiej byłoby grać play off 1-8, ale też niewykluczone, że do tego wrócimy" - ocenił Makowski.

Władze rozgrywek, wzorem ostatnich igrzysk olimpijskich, zadecydowały o rezygnacji z przerw technicznych po ósmym i 16. puncie. Będzie za to 10-minutowa przerwa po dwóch setach. Trener AZS Częstochowa Michał Bąkiewicz uważa, że ta zmiana poprawi płynność gry.

"Myślę, że to sprawdziło się podczas igrzysk w Rio de Janeiro. Challenge (wideoweryfikacje - PAP) też zabiera trochę czasu, więc tych przerw było sporo, a sety się niepotrzebnie ciągnęły. Ja jestem jak najbardziej +za+" - skomentował.

Pierwsza kolejka nowego sezonu została mocno rozłożona w czasie. Na początek w piątek Espadon podejmie Zaksę.

Program pierwszej kolejki:
Espadon Szczecin - Zaksa Kędzierzyn Koźle (30.09)
Onico AZS Politechnika Warszawa - Asseco Resovia Rzeszów (1.10)
Jastrzębski Węgiel - Indykpol AZS Olsztyn (1.10)
GKS Katowice - Łuczniczka Bydgoszcz (2.10)
Lotos Trefl Gdańsk - Effector Kielce (3.10)
Cerrad Czarni Radom - AZS Częstochowa (4.10)
PGE Skra Bełchatów - MKS Będzin (5.10)
BBTS Bielsko-Biała - Cuprum Lubin (19.10)