Polscy to triumfatorzy ubiegłorocznych mistrzostw świata. Teraz w ich składzie zabraknie najbardziej wartościowego zawodnika tego turnieju (MVP) Bartosza Kurka. Co prawda brał udział w niedawnym zgrupowaniu kadry w Arłamowie, ale jego wyjazd na ME od początku był mocno wątpliwy. Atakujący wrócił dopiero niedawno do treningu po kwietniowej operacji kręgosłupa i późniejszej rehabilitacji.

Reklama

Drużynę Vitala Heynena wzmocnił jednak teraz uznawany przez niektórych za najlepszego siatkarza świata Wilfredo Leon. Będzie to pierwsza impreza rangi mistrzowskiej pochodzącego z Kuby przyjmującego w polskich barwach. Prawo do reprezentowania tego kraju zyskał po zakończeniu dwuletniej karencji 24 lipca. Pierwsze mecze w kadrze pokazały, że potrzebuje jeszcze nieco czasu na pełne zgranie, ale kibice liczą, że pomocny okaże się fakt, iż w pierwszej fazie ME biało-czerwoni nie powinni mieć problemu z odniesieniem kompletu zwycięstw. W grupie D, w której rywalizować będą w Rotterdamie i Amsterdamie, zmierzą się z: Holandią, Czechami, Ukrainą, Estonią i Czarnogórą.

"Na pewno jesteśmy faworytem tej grupy i czujemy się najmocniejszą drużyną w niej. Ale trzeba to jeszcze udowodnić na boisku" - zastrzegł Michał Kubiak tuż przed wylotem do Holandii w środowe południe.

Kapitan drużyny pytany o cel na tę imprezę zaczął zachowawczo. "Zawsze ten sam - wygrywać jak najwięcej spotkań i na koniec mieć poczucie, że zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy i cieszyć się z sukcesu" - podkreślił.

Reklama
Reklama

Po chwili przyznał, że mierzy złoto. "Ja nigdy nie jadę, żeby być drugim albo trzecim. Oczywiście, każdy medal byłby sukcesem, ale wszyscy celujemy w ten złoty i bardzo tego złotego krążka chcemy" - zaznaczył.

Polacy mają w dorobku jeden tytuł mistrza Europy, który wywalczyli 10 lat temu. Z tamtego składu został obecnie tylko Piotr Nowakowski. Dwa lata później biało-czerwoni po raz ostatni stanęli na podium zawodów tej rangi. W drużynie, która zdobyła wtedy brąz - poza wspomnianym środkowym - byli też znajdujący się obecnie w drużynie Fabian Drzyzga, Karol Kłos, Michał Kubiak i Paweł Zatorski.

Ostatnie trzy edycje ME przyniosły rozczarowanie. Sześć lat temu drużyna narodowa zajęła dziewiąte miejsce, następnie piąte, a ostatnio dziesiąte. Słabsze wyniki z 2013 i 2017 roku są tym boleśniejsze, że Polska była wówczas najpierw współgospodarzem, a potem samodzielnie organizowała tę imprezę.

Heynen od dawna powtarzał, że najważniejszy w tym sezonie był turniej kwalifikacyjny do igrzysk. W sierpniu w Gdańsku jego zespół osiągnął cel. Zdaniem libero Pawła Zatorskiego nie ma teraz obaw o problemy z motywacją.

"Trener zawsze bardzo dobrze nas motywuje przed każdą imprezą. Polska dawno nie wygrała mistrzostwa Europy. Marzymy o tym, żeby najpierw dostać się do strefy medalowej, a potem bić się o zwycięstwo. Mieliśmy teraz odrobinę więcej spokoju, ale to nie znaczy, że się leniliśmy. Przepracowaliśmy ciężko dwa tygodnie w Arłamowie, potem jeszcze byliśmy chwilę w Spale. Teraz jesteśmy już tak naprawdę gotowi do rozpoczęcia turnieju i do zbierania tych ostatnich szlifów już tak naprawdę w trakcie pierwszych meczów grupowych" - zaznaczył.

Belg w MŚ 2018 i w sierpniowych kwalifikacjach do igrzysk postawił na wariant z trzema środkowymi. W mundialu jedną z ważnych postaci na tej pozycji był Jakub Kochanowski, którego zabrakło w Gdańsku. Teraz szkoleniowiec postawił na model z czterema blokującymi i zawodnik PGE Skry Bełchatów wrócił do składu. Zabraknie za to Bartosza Kwolka, który brał udział zarówno w mundialu, jak i w turnieju kwalifikacyjnym do Tokio. Nową twarzą, jeśli chodzi o imprezy rangi mistrzowskiej, jest Marcin Komenda. Zastąpił Grzegorza Łomacza.

"Trener znany jest z tego, że nie trzyma się tzw. żelaznej szóstki, ale stara się dać szansę gry każdemu. (...) Im więcej z nas będzie grało w fazie grupowej, tym więcej będzie gotowych do gry później o medale" - argumentował Kubiak.

Tytułu bronić będą Rosjanie, którzy w lipcu powtórzyli sukces sprzed roku, triumfując w Lidze Narodów. W poprzednim sezonie zwycięstwo w tych rozgrywkach nie przełożyło się na wynik w mundialu - z nim pożegnali się przed półfinałami. Do faworytów ME zaliczani są też Francuzi. W pierwszych kilku meczach, a być może w całej fazie grupowej, będą musieli sobie radzić bez swojego lidera - Earvina Ngapetha. Charyzmatyczny przyjmujący zmaga się z urazem mięśniowym.

Finał odbędzie się 29 września w Paryżu. Dzień wcześniej w stolicy Francji wyłoniony zostanie brązowy medalista.