Polki bez porażki zakończyły pierwszą rundę mistrzostw. Zostały w miasteczku Hasselt, gdzie po kolei zmierzą się z Serbią, Belgią i Holandią. Dwie najlepsze drużyny zakwalifikują się do półfinałów i o medale będą walczyć w Luksemburgu. "Podium mistrzostw Europy jest naszym celem" - mówi Lena Dziękiewicz.
Zdecydowanie woli, gdy mówi się do niej Lena, a nie Eleonora. Ładniej brzmi... - pisze "Fakt".

Imię Eleonora pochodzi z języka hebrajskiego. Osoba o tym imieniu jest mocna, posiada wrodzone uzdolnienia kierownicze i silną wolę. Siatkarka polskiej reprezentacji też taka jest. Długo czekała na debiut w reprezentacji. Ale gdy już się do niej dostała, od razu zyskała uznanie dzięki świetnej grze.

"Gdyby to, co się dzieje wokół mnie, miało miejsce dziesięć lat wcześniej, to być może woda sodowa by mi uderzyła do głowy. Teraz mam już 29 lat i takie rzeczy mi nie grożą" - śmieje się Lena. "Powołanie traktuję jako uznanie dla mojej pracy, a także nowe wyzwanie. Marzę, żeby zagrać na olimpiadzie w Pekinie" - dodaje.
Pierwsza szansa na olimpijski awans pojawi się podczas Pucharu Świata. Ale by w nim zagrać, trzeba wystąpić w finale mistrzostw Europy. Gdyby to się udało, Dziękiewicz miałaby debiut marzenie w reprezentacji. A jeszcze kilka miesięcy temu nie sądziła, że się w niej znajdzie. Poprzedni trenerzy kadry uważali, że jest za niska (ma 185 cm) albo... za stara.

Dopiero włoski szkoleniowiec Marco Bonitta zaufał Lenie i nie żałuje. Podczas finału Grand Prix w Chinach to właśnie ona zdobyła nagrodę dla najlepszej blokującej turnieju! "Lena i Masza Liktoras tworzą jedną z najlepszych par środkowych na świecie" - uważa Bonitta. Dziś w meczu z Serbkami Dziękiewicz po raz kolejny pokaże, że Włoch się nie myli.







Reklama