Po niezwykle udanym sezonie dla żeńskiej reprezentacji, siatkarki po mistrzostwach Europy, na których zajęły czwarte miejsce, poinformowały Polski Związek Piłki Siatkowej o nawarstwiających się kłopotach. Wytknęły selekcjonerowi m.in. braki warsztatowe - błędy w prowadzeniu zespołu czy nieudzielanie konstruktywnych wskazówek. Zarzuty dotyczyły także spraw pozasportowych; jeden z członków sztabu szkoleniowego miał mieć zażyłe, bliskie relacje z jedną z zawodniczek. Reprezentantki, które podpisały się pod oświadczeniem (13 zawodniczek), nie widzą możliwości dalszej współpracy z Nawrockim.

Reklama

Sam szkoleniowiec, z którym związek w środę przedłużył kontrakt do 2022 roku, też wydał oświadczenie. Jak zapewnił, ma wielki szacunek dla swoich podopiecznych (brak szacunku to był też jednym z zarzutów) i ich ciężkiej pracy. Nawrocki nie odniósł się do konkretnych zarzutów zawodniczek, ale zaapelował przede wszystkim o spokój i zapewnił, że z każdą z siatkarek będzie rozmawiał, także o "trudnych kwestiach".

"Tegoroczny sezon reprezentacyjny jest dla mnie wyjątkowy i to pod wieloma względami. Mija pięć lat mojej pracy dla reprezentacji Polski. Pięć lat, które w tym sezonie nareszcie dały bardzo dobre wyniki sportowe, o których przez wiele lat mogliśmy tylko marzyć. Dla mnie to powód do dumy i w tym miejscu chciałbym podkreślić wielki szacunek jaki mam dla całej żeńskiej kadry. Dla ich ciężkiej pracy, zaangażowania i wyrzeczeń. Mam też pełną świadomość, że w drużynie jaką tworzą zawodniczki i sztab polskiej reprezentacji - pracującej pod stałą presją, w stresie i baczną obserwacją mediów - mogą, i faktycznie pojawiają się różnego typu napięcia i konflikty. Uznaję to za rzecz całkowicie naturalną i wręcz niezbędną dla rozwoju i budowania jeszcze silniejszego zespołu. Ubolewam jedynie, że wewnętrzne sprawy polskiej reprezentacji stają się przedmiotem publicznej dyskusji i tworzą zniekształcony obraz rzeczywistości" - napisał selekcjoner.

Reklama

Podkreślił, że każdą z zawodniczek poinformował o tym, że sezon będzie niezwykle trudny, bowiem drużynę czekało wiele ważnych imprez. Jak dodał, cały czas czuł wsparcie, ze strony kibiców i mediów, dlatego ubolewa nad tym, że cała historia wypłynęła na dwa miesiące przed niezwykle ważną imprezą - kontynentalnym turniejem kwalifikacyjnym do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich.

Reklama

"(...) Te materiały mediowe, które mają bardzo negatywny wpływ na atmosferę w reprezentacji Polski. Tak jakby presja, chęć zwycięstwa, konieczność łączenia gry w klubie z grą w kadrze, czy wymagające przeciwniczki nie wystarczyły" - napisał.

Jego zdaniem żeńska siatkówka w Polsce ma ogromny potencjał, a dzięki pracy wykonanej w ciągu ostatnich lat, biało-czerwone są coraz bliżej światowej czołówki.

"Nasza wspólna praca nadal wymaga konsekwencji i spokoju. Teraz więc skupiam się na przygotowaniach do turnieju kwalifikacyjnego i zgodnie z dotychczasowym modelem będę rozmawiał z zawodniczkami, w tym o trudnych kwestiach. Wierzę, że siatkarkom zależy na tym samym - skoncentrowaniu się na kwalifikacjach i godnym reprezentowaniu barw narodowych. Dlatego proszę o zrozumienie, że w tej sytuacji nie będę tego tematu dalej komentować" - zakończył szkoleniowiec.