Mistrzyni olimpijska na swoim blogu natemat.pl stwierdziła m.in: Pierwsze, co zobaczyłam wchodząc 22 grudnia na teren zakopiańskiego Centralnego Ośrodka Sportu, to kartki z napisem, że obiekty sportowe w dniach 24-26 będą... nieczynne.

Dyrektor tatrzańskiego Ośrodka Przygotowań Olimpijskich Grzegorz Kotowicz powiedział PAP: To była wyłącznie informacja dla uprawiających sport rekreacyjnie. Zawsze, gdy tylko trenerzy czy zawodnicy, zwłaszcza kadr narodowych, dają zlecenie, mają wszystkie obiekty dostępne.

Reklama

Przed świętami Bożego Narodzenia na oficjalnej stronie Justyny Kowalczyk jej trener napisał m.in.: To bardzo przykre, że na naśnieżanie stoków zjazdowych czy skoczni są pieniądze, ale by przygotować nawet 2-3 kilometrowy odcinek trasy dla biegaczy już niestety nie ma. Nie rozumiem, czemu tak to wygląda.

Komentując tę wypowiedź Kotowicz przypomniał, że już na początku grudnia cała 2,5-kilometrowa pętla była odpowiednio przygotowana, jednak kilka dni później odwilż zniweczyła wszelkie wysiłki utrzymania trasy.

Reklama

Próby dośnieżenia przy tym załamaniu pogody nie powiodły się, gdyż z armatek właściwie lała się woda. W nocy 20 grudnia temperatura spadła do minus 5 stopni, więc natychmiast rozpoczęliśmy uzupełnianie pokrywy - powiedział.

Dodał, że po otrzymaniu informacji o tym, iż Kowalczyk zamierza trenować po południu 22 grudnia, ekipa techniczna zrobiła wszystko, aby zapewnić jej jak najlepsze warunki.

Reklama

Mimo bardzo krótkiego terminu, bo trener zadzwonił około godz. 16.30-17 dzień przed przyjazdem zawodniczki, zapewniłem go, że przygotujemy przynajmniej ten krótki odcinek (ok. 1200 m) trasy, posiadający homologację do sprintu. Zrobiliśmy wszystko, co było możliwe w tych warunkach pogodowych. Nasz zespół pracował bardzo intensywnie przez całą noc i jest nam przykro, że nasze starania nie zostały docenione - zaznaczył Kotowicz.

Z kolei Wierietielny powiedział PAP: Wprost przeciwnie, doceniam, ale ani ja, a tym bardziej Justyna, nie możemy być do końca zadowoleni. Nie podejrzewam złej woli czy niechęci obsługi technicznej COS, ale raczej niewiedzę. Efekt był taki, że potwornie się zmęczyła na mocno oblodzonej trasie i całe szczęście, że się doznała urazu. A można było przejechać ratrakiem. Nie wiem też, dlaczego armatki zostały wyłączone, gdy przyszedł mróz.

Trener podkreślił, że nie chodzi tu tylko o jego podopieczną, a przede wszystkim o młodzież, turystów, miłośników narciarstwa.

Tysiąc dwieście metrów do śmieszny odcinek, to wstyd nawet o takiej długości mówić. Z drugiej strony naśnieżona jest ośla łączka do zjeżdżania, skocznie, tylko nie trasa biegowa. A przecież pod Tatrami są szkoły, gdzie latem i jesienią ćwiczą młodzi sportowcy, szykując się do sezonu. Gdzie mają trenować zimą, kiedy niebiosa śniegu nie dają? - mówił podenerwowany szkoleniowiec.

COS w Zakopanem dysponuje 2,5-kilometrową trasą biegową, ale jedynie odcinek ok. 1200 m jest sztucznie dośnieżany.

"Gdy tylko pojawią się możliwości finansowe i poprawiony zostanie, nie do końca wydajny, system wodociągowy w tym rejonie miasta, to na pozostałych 1300 m trasy zamontowana będzie instalacja wodna sztucznego naśnieżania - zapewnił dyrektor tatrzańskiego ośrodka.

Wierietielny dodał, że tuż przed wyjazdem na rozpoczynający się 29 grudnia w niemieckim Oberhofie Tour de Ski, Kowalczyk trenowała w Zakopanem w znośnych warunkach. Ratrak przygotował trasę na 26 grudnia na tyle dobrze, że biegała na tym krótkim odcinku ponad półtorej godziny, od 7.50 do 9.30.