Stoch, mimo bolącego barku po upadku w serii próbnej, zdecydował się wystąpić w trzecim konkursie Turnieju Czterech Skoczni. W środę w Innsbrucku był czwarty i... pojechał do szpitala.

Reklama

Najważniejsze, że kości Kamila są w porządku. O szczegółach badań nie będę mówił, gdyż nie jestem do tego upoważniony. O to trzeba pytać lekarza ekipy. Nie ma w każdym razie zagrożenia, że Kamil nie będzie mógł wziąć udziału w ostatnim konkursie. Taka wiadomość jest dziś, a co będzie jutro, to się okaże - powiedział Małysz.

Jedyny polski zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni podkreślił, że nie przypomina sobie, aby w historii tej imprezy "było tak dobrze".

W klasyfikacji generalnej po trzech konkursach jest trzech naszych zawodników w czołowej siódemce: Kamil Stoch, Piotr Żyła i Maciej Kot. W punktacji Pucharu Narodów Polska awansowała na pierwszą pozycję, przed Austrią i Niemcami. Tak dobrze chyba jeszcze nie było. Jestem zachwycony formą podopiecznych Stefana Horngachera - cieszył się "Orzeł z Wisły".

Jak zaznaczył, radość jest ogromna, atmosfera w ekipie świetna, ale przyznał, że to sport i wszystko może się zdarzyć. Przypomniał, iż bywało tak, że ktoś już był w "ogródku", już stawał na podium i... potem była rozpacz.

Reklama

Cieszmy się, ale wiem, że trzeba dmuchać na zimne. Historia sportu zna wiele dramatów. Jestem jednak dobrej myśli i mam nadzieję, że po konkursie w Bischofshofen nie będę już jedynym polskim zwycięzcą Turnieju Czterech Skoczni - podsumował Małysz.