Radwańska przed przybyciem do Nowego Jorku odniosła zwycięstwo w turnieju WTA w New Haven, a w drodze do 1/8 finału nie straciła seta. Eksperci chwalili jej formę i wielu z nich przewidywało, że 27-letnia krakowianka wreszcie przełamie złą passę na Flushing Meadows.

Reklama

Czwarta rakieta świata przed poniedziałkowym pojedynkiem podkreślała, że młodsza o dziewięć lat Konjuh w ostatnich miesiącach poczyniła spore postępy i obecnie prezentuje bardzo dobry poziom. Chorwatka potwierdziła to w pojedynku z Polką.

Mecz ten wyznaczono jako spotkanie zamykające sesję wieczorną na korcie centralnym. Początkowo w poczynaniach obu tenisistek widać było nerwowość wywołaną stawką spotkania, która przejawiała się poprzez błędy serwisowe. Co prawda to Radwańska jako pierwsza zanotowała przełamanie, po którym prowadziła 2:0, ale Konjuh od razu odpowiedziała tym samym.

Nastolatka często popisywała się skutecznymi uderzeniami po skosie i skrótami. Grała odważnie i ofensywnie. Pomogło jej to znacząco w zanotowaniu kluczowego dla losów tej partii "breaka" przy stanie 3:3. Po chwili pewnie podwyższyła prowadzenie. Radwańska wygrała swojego gema serwisowego bez straty punktu, w czym pomogła jej nieco Konjuh, która zaczęła się mylić. Emocji nie brakowało później - Polka przegrywała 15:40, ale obroniła dwie piłki setowe, a po udanym returnie miała "break pointa" i szansę na doprowadzenie do remisu. Rywalka posłała jednak asa, a w kolejnej akcji znów sprawiła podopiecznej Tomasza Wiktorowskiego sporo kłopotów za sprawą mocnego podania. W ostatniej akcji tej odsłony wyżej notowana z zawodniczek wyrzuciła piłkę na aut. Próbowała jeszcze przekonać prowadzącą spotkanie arbiter, że trafiła w linię, ale challenge potwierdził pierwotną decyzję rozjemczyni.

Reklama

Radwańska drugą partię rozpoczęła od dobrego serwisu. Chorwatka jednak jej nie ustępowała. Aż w siedmiu z 10 gemów podająca zawodniczka wygrywała, tracąc tylko punkt. Polka przeplatała jednak dobre momenty słabszymi, z czego przy stanie 4:4 skorzystała bardzo pewnie grająca przeciwniczka i zanotowała jedyne w tej partii przełamanie. Pod koniec meczu trafiła jeszcze efektownie w róg kortu, a świętowanie mogła rozpocząć po błędzie krakowianki.

Konjuh zapewniła sobie zwycięstwo po godzinie i 19 minutach walki. Czwarta tenisistka świata zaliczyła dwa asy, a Chorwatka sześć. Co prawda statystyka niewymuszonych błędów przemawia na korzyść Polki - 13 do 27, ale wymowny jest bilans uderzeń wygrywających, których miały - odpowiednio - dziewięć i 38.

Konjuh zrewanżowała się Radwańskiej za porażkę w ich jedynym wcześniejszym pojedynku. Polka w drugiej rundzie tegorocznego Wimbledonu 6:2, 4:6, 9:7. Pojedynek ten miał dramatyczny przebieg. Zawodniczka z Dubrownika nie wykorzystała trzech meczboli, a w końcówce zaciętego trzeciego seta skręciła kostkę. Choć dograła mecz do końca, to nie była w stanie już przeciwstawić się rywalce.

Reklama

Trzy wcześniejsze spotkania krakowianka rozegrała na korcie Louisa Armstronga, drugim co do wielkości obiekcie kompleksu, na którym toczy się rywalizacja w Nowym Jorku. Wyeliminowała amerykańską kwalifikantkę Jessicę Pegulę 6:1, 6:1, Brytyjkę Naomi Broady 7:6 (11-9), 6:3 i rozstawioną z "25" Francuzkę Caroline Garcię 6:2, 6:3.

US Open to jedyny turniej wielkoszlemowy, w którym Polka jeszcze ani razu nie dotarła ćwierćfinału. Na 1/8 finału zatrzymała się wcześniej czterokrotnie (2007-08 i 2012-13). Przed rokiem zakończyła udział na trzeciej fazie rywalizacji.

Za tegoroczny występ zapewniła sobie premię w wysokości 235 tysięcy dolarów.

92. w rankingu WTA Chorwatka zanotowała najlepszy wynik w imprezie wielkoszlemowej jako seniorka i dzięki temu zapewniła sobie awans w okolice czołowej "50" światowej listy. Dotychczas tylko raz - w Wimbledonie 2014 - dotarła do trzeciej rundy. W głównej drabince US Open znalazła się wcześniej raz - w poprzednim sezonie odpadła w drugiej fazie rywalizacji. Na Flushing Meadows trzy lata temu triumfowała w zmaganiach juniorskich.

Wynik meczu 1/8 finału gry pojedynczej kobiet:
Ana Konjuh (Chorwacja) - Agnieszka Radwańska (Polska, 4) 6:4, 6:4