Radwańska, która prawie rok temu zakończyła karierę, została zaproszona przez organizatorów kończącego sezon turnieju masters w nowej roli. 30-letnia Polka triumfowała w nim w 2015 roku, gdy rozgrywany był jeszcze w Singapurze. Teraz pozostało jej obserwowanie innych zawodniczek.

Reklama

"Czasem czuję, że mogłabym wskoczyć na kort i zagrać" - zażartowała.

Cytowana przez organizację WTA Polka przyznała, że czas od zakończenia przez nią kariery w połowie listopada ubiegłego roku szybko minął.

"To była najtrudniejsza decyzja, jaką podjęłam w życiu. Ale czuję się obecnie bardzo dobrze. Jestem bardzo zajęta innymi sprawami. To sprawiło, że nie myślałam zbyt wiele o zawodowym tenisie, który porzuciłam" - zaznaczyła.

Reklama

Finalistka Wimbledonu z 2012 roku pięć razy z rzędu wygrała głosowanie kibiców na "Zagranie Roku" w plebiscycie WTA. Jak przyznała, tego typu uderzeń nie da się tak naprawdę wytrenować.

"Nie byłam w stanie grać równie siłowego tenisa co inne zawodniczki. Zawsze musiałam znaleźć jakiś sposób na wygrywanie spotkań. Czucie piłki było moją ucieczką przed tenisistkami, które potężnie ją uderzały. Tego nie da się wyćwiczyć. Albo to masz, albo nie" - podkreśliła.

Na pytanie, kto według niej może się pochwalić taką umiejętnością i ją zastąpić, wskazała Barty.

Reklama

"Ona ma jedną z najlepszych rąk w tourze, do tego dobry wolej. Miło widzieć nie tylko potężne uderzenia, ale i przykład dobrego czucia piłki. Myślę, że obecnie w kobiecym tenisie mamy dobrą kombinację tych elementów" - oceniła Radwańska.

Pochwaliła też inną zawodniczkę, która była rewelacją tego sezonu - Biancę Andreescu. W przypadku 19-letniej Kanadyjki zwróciła uwagę na fakt, że ta we wrześniowym finale wielkoszlemowego US Open zagrała bez kompleksów, pokonując słynną Amerykankę Serenę Williams.

"Bianca stosuje potężne uderzenia, ale potrafi też zagrać ciekawie technicznie. To dobra mieszanka. Ona gra tak, jakby była w tourze od lat, a przecież dopiero zaczyna przygodę. To imponujące. To, jak zaczęła finał z Sereną, budziło podziw. Nie bała się, nie czuła presji i dała z siebie 100 procent. To nie było łatwe. Wykonała kawał świetnej roboty" - podsumowała Polka.

Przyznała, że nie brakuje jej codzienności związanej z zawodową grą w tenisa oraz częstych podróży. Jednocześnie jednak zaznaczyła, że obecność na turnieju wiąże się z wyjątkowym uczuciem.

"Tej atmosfery nie da się porównać z niczym innym. Adrenalina, którą czujesz, gdy czekasz na swój mecz, sprawdzanie przeciwniczki w kolejnej rundzie - to było moim życiem przez wiele lat" - wspominała.