Podczas niedzielnego spotkania Esbjerg FB z FC Kopenhaga organizatorzy jak zwykle sprzedawali piwo i parówki. "Nagle na trybunach zaroiło się od inspektorów sanitarnych, którzy zaczęli sprawdzać temperaturę wody z kiełbaskami.
Na początku meczu wynosiła ona 84 stopni, lecz w drugiej połowie spadła do 47,3 stopnia. To zdaniem inspektorów było zbyt mało, ponieważ temperatura parówek sprzedawanych na terenie Danii musi wynosić minimum 75 stopni" - informuje gazeta Jeske Vestkysten.
"W niedzielę było potwornie zimno i parówki ochłodziły się po prostu z powodu nagłego załamania pogody. Zostaliśmy ukarani grzywną w wysokości aż 10 tysięcy koron. Inspektorzy nie zwrócili nawet uwagi, że nasz drugi produkt dla kibiców - piwo - trzymało odpowiednią temperaturę i było jak nigdy zimne" - podkreślili działacze klubu.