"Michał przechodził anginę i musiał nawet brać antybiotyki, ale we wtorek ma stawić się na treningu. Z pewnością choroba zostawi po sobie ślad i Waszkiewicz nie będzie w pełni sił, niemniej liczę na jego zmiany w obronie z Maciejem Mroczkowskim, a będąc w składzie stanowi razem z Jackiem Wardzińskim alternatywę przy rzutach karnych" - powiedział PAP trener MMTS Zbigniew Markuszewski.

Reklama

Dwa pierwsze spotkania zakończyły się zwycięstwem mistrzów Polski - 27:20 oraz 28:24. Niemniej tych występów kwidzynianie na pewno nie muszą się wstydzić, zwłaszcza w drugim spotkaniu napsuli sporo krwi kielczanom.

"Do przerwy rywale prowadzili różnicą pięciu bramek, ale już w 41. minucie wyszliśmy na prowadzenie 21:20, a jeszcze sześć minut później wygrywaliśmy 23:22. Mieliśmy w dodatku kilka okazji na podwyższenie wyniku, jednak nagle zaczęliśmy grać zbyt nerwowo i chaotycznie. Poza tym nie mogliśmy znaleźć recepty na rezerwowego bramkarza Vive Targi Marcusa Cleverly'ego i gospodarze ponownie odzyskali inicjatywę. Mistrzowie Polski potwierdzili, że są klasową i ograną w europejskich pucharach drużyną" - dodał trener MMTS.

W środę jego zespół po raz trzeci stanie przed szansą pokonania Vive Targi. "Mam świadomość, że kielczanie są od nas zdecydowanie lepszym zespołem, jednak swoją ambicją, zaangażowaniem oraz grą jak najszerszym składem staramy się zniwelować różnicę w umiejętnościach. Na pewno nie powiedzieliśmy w finałowej rywalizacji jeszcze ostatniego słowa i nie ułatwimy im zadania" - zaznaczył Markuszewski.

Reklama

"Chcemy jak najdłużej zostać w grze, a po złoty medal goście będą musieli się bardzo nisko schylić. Czekam także na przebudzenie Michała Adamuszka, który zrobił ostatnio bardzo duży postęp, niemniej w dwóch pierwszych spotkaniach zagrał zdecydowanie poniżej swoich możliwości. Jego bramkowy dorobek pozostawia trochę do życzenia" - podsumował kwidzyński szkoleniowiec.