Agnieszka wyraźnie przegrała ze zmęczeniem. Już po meczu z Peer przyznała, że nogi odmawiały jej posłuszeństwa i do wielu piłek po prostu nie mogła dobiec. Dlatego, gdy kilka godzin później znów wychodziła na kort, nie była w stanie grać na wysokim poziomie - w parze z Mariuszem Fyrstenbergiem przegrała także miksta: 1:6, 2:6 z reprezentującą USA Liezel Huber i Brytyjczykiem Jamiem Murrayem. "Isia" była wyraźnie przemęczona - pisze "Fakt". "No cóż, nie udał nam się dzień" - stwierdził Robert Radwański, ojciec i trener Agnieszki. "Zresztą na debla i tak nie liczyłem, ale meczem z Peer jestem bardzo zawiedziony".

"Peer zagrała agresywnie i atakowała drugi serwis. Użyła przeciwko Radwańskiej tego samego wzoru, według którego Radwańska rozpracowała Szarapową" - napisał "New York Times". Amerykańscy dziennikarze nie wiedzieli pewnie, że Agnieszka miała w nogach sporo meczów. Podczas US Open grała przecież jeszcze w deblu - dotarła w nim do II rundy, oraz w mikście - gdzie osiągnęła ćwierćfinał.

Agnieszka nie zdołała awansować do ćwierćfinału, ale na długo zostanie zapamiętana nie tylko w Nowym Jorku - jako ta, która zagrodziła drogę Marii Szarapowej do obrony tytułu na US Open. "Radwańska zrobiła na mnie duże wrażenie. I to nie tylko dlatego, że mój pradziadek był Polakiem" - śmiał się Bud Collins, legendarny amerykański komentator. "Trochę zdziwiłem się jej przegraną z Peer. Cóż, wygląda na to, że w tak młodym wieku niełatwo poradzić sobie z wielkim sukcesem. Ten cały rozgłos, rozbudzone oczekiwania... Trzeba się nauczyć, jak po tym wszystkim grać dalej. Jedno zwycięstwo nie czyni mistrza".



Reklama