"Ten gol był nie tylko bardzo ważny dla całego klubu. Jest to przy okazji moje pozdrowienie dla sztabu reprezentacji" - mówi "Król Artur", który nie znalazł się w kadrze na zgrupowanie w Niemczech i tym samym stracił już praktycznie szanse na wyjazd na Euro 2008.

Reklama

Arminia w sobotę mogła sobie zapewnić utrzymanie, ale na siedem minut przed końcem straciła kuriozalnego gola. Z rzutu wolnego strzelał Alexander Frei. Piłka odbiła się od słupka, trafiła bramkarza Arminii Rowena Fernadeza w twarz i wpadła do siatki.

"Widziałem już wiele dziwnych goli. Szkoda tylko, że ten przytrafił się akurat nam, przez co w dalszym ciągu musimy walczyć o utrzymanie w 1. Bundeslidze" - komentował Wichniarek.

Polak ma też trochę pretensji do Jakuba Błaszczykowskiego i jego Borussii - czytamy w "Fakcie". "Dwa tygodnie temu grali z Norymbergą jak fajtłapy, a przeciwko nam z jakichś dziwnych powodów się zmobilizowali" - mówi "Wichniar".

W ostatniej kolejce Arminia gra ze Stuttgartem, natomiast Norymberga z Schalke.

"Myślę już tylko o tym meczu. O reprezentacji zapomniałem. Jak mnie nie chcą, to nic na to nie poradzę. Widocznie 10 goli strzelonych w Bundeslidze to za mało, żeby grać w drużynie narodowej" - kończy "Król Artur".