Wczoraj po dwóch porażkach z Brazylią i USA, pokonali wprawdzie 8:5 Japonię, ale do zajęcia drugiego miejsca w grupie A potrzebowali zwycięstwa różnicą czterech bramek. Gola eliminującego ich z turnieju stracili w samej końcówce trwającego 3 razy 12 minut spotkania. Gdy sędzia gwizdnął po raz ostatni, wszyscy Polacy upadli na gorący piasek najsłynniejszej plaży w Rio de Janeiro i wtulili twarze w dłonie. Sukces był tak blisko...

Długo z boiska nie podnosił się zwłaszcza Bogusław Saganowski. Brat znacznie bardziej znanego Marka, byłego reprezentanta Polski w klasycznej odmianie futbolu, strzelił aż pięć bramek - pierwszą już w 2. sekundzie spotkania. Ostatnie słowo należało jednak do Japończyków i to oni w ćwierćfinale zagrają z broniącą tytułu mistrzów świata Francją.