Honor ekipy uratowała gorzowianka Alicja Tchórz, która awansowała do decydującej rozgrywki na 200 metrów stylem grzbietowym.

- Ala jest zdecydowanie najjaśniejszym punktem wśród biało-czerwonych - ocenia Paweł Słomiński, trener AZS AWF Warszawa, do niedawna główny szkoleniowiec PZP. - Popłynęła dwa razy na podobnym poziomie, a to dobrze o niej świadczy. Życzę jej medalu, który wobec słabszej obsady nie jest całkiem nierealny. Musiałaby jednak jeszcze coś urwać z poniedziałkowego wyniku. Patrząc na czasy sprawiedliwe byłoby jednak czwarte miejsce - dodaje.

Reklama

Zdaniem byłego szkoleniowca Otylii Jędrzejczak w wysokiej formie jest też Konrad Czerniak. - Cztery setne gorzej na pierwszej zmianie sztafety niż w mistrzostwach Polski to porządny wynik. Taki rezultat dobrze wróży przed kraulowym sprintem, a szczególnie wyścigiem na 100 metrów delfinem - ocenia Słomiński.

Pierwszego dnia 30. mistrzostw Europy rozegrano tylko cztery finały. W każdym wygrali reprezentanci innego kraju. Rozpoczął 18-letni Francuz Yannick Agnel, który na 400 m stylem dowolnym dał łupnia mistrzowi i rekordziście świata z Rzymu Paulowi Biedermannowi. Pływak z Nicei ustanowił rekord Francji 3:46.17, Niemiec był o 0.13 s wolniejszy. Trójkolorowi przeżyli też wielkie rozczarowanie, gdy ich sztafeta 4x100 m st. dowolnym, z mistrzem olimpijskim Alainem Bernardem na ostatniej zmianie, nie dała rady bojowym i równym Rosjanom.

Węgierki z kolei były niepocieszone po finale 400 m st. zmiennym, przegrały bowiem ze Szkotką Hanną Miley, która ustanowiła "rekord Europy" w stroju tekstylnym - 4:33.09 (także rekord mistrzostw).

>>> Gollob: Za chwilę się okaże, że strzelałem do żony z armaty