"Maja zaprosiła mnie na swój wyścig w 2009 roku. Przeważnie jest tak, że zawody niczym się od siebie nie różnią. Hotel, trening, start i wyjazd. Ale tym razem było inaczej. Spędziłam w Jeleniej Górze kilka dni, byłam gościem w domu Mai, poznałam jej rodzinę i miasto. To było bardzo miłe" - powiedziała PAP Pendrel.

Reklama

Druga rzecz, która łączy Pendrel z Włoszczowską, to... strój kolarski. "Moja ekipa zawodowa Luna jeździ w strojach, których producentem jest mama Mai" - wyjaśniła Kanadyjka.

Pendrel zapewnia, że jest dobrze przygotowana do mistrzostw. "Oczywiście, jestem jedną z faworytek i mam nadzieję, że sobota będzie moim szczęśliwym dniem. Trasa jest trudna, jedna z trudniejszych, pełno tu korzeni, ale podoba mi się i jestem gotowa do walki".

Zapytana o inne kandydatki do medali, w pierwszej kolejności wymieniła Włoszczowską. "Na pewno Maja. Jest mistrzynią świata, więc to zrozumiałe. Potem Rosjanka Irina Kalentiewa i Włoszka Eva Lechner. Moim zdaniem to są trzy największe moje rywalki. Dodam jeszcze Nathalie Scheitter. Szwajcarka na swoim terenie będzie bardzo niebezpieczna. Może też wyskoczyć jakiś czarny koń" - oceniła.

Pendrel zajmuje pierwsze miejsce w światowym rankingu. Ostatnio wygrywała wszystkie wyścigi Pucharu Świata. Wysoką formę potwierdziła w Champery w rywalizacji sztafet, w której uzyskała wśród kobiet najlepszy czas. Zdaniem Włoszczowskiej Kanadyjka jest kandydatką numer 1 do złotego medalu.

"Catharine świetnie jeździ pod górę, jest lekką zawodniczką, doskonałą technicznie. A trasa w Champery jest techniczna, więc nie ma co liczyć, że Pendrel sobie nie poradzi" - oceniła Włoszczowska.