Simoncelli zmarł w wyniku obrażeń po wypadku. Włoch wpadł w poślizg i stracił kontrolę nad maszyną, po czym upadł na tor. Chwilę później wjechali w niego rozpędzeni Amerykanin Colin Edwards i Włoch Valentino Rossi. 45-minutowa akcja reanimacyjna nie przyniosła skutku.

Reklama

Według informacji internetowego wydania dziennika "La Gazzetta dello Sport", w Malezji przeprowadzono już sekcję zwłok motocyklisty, ale dokładne przyczyny zgonu nie zostały na razie - na wyraźne życzenia włoskiej prokuratury - ujawnione.

Nie ma jednak przeszkód, by ciało 24-letniego Simoncellego zostało przetransportowane do Włoch. Na miejscu wypadku wciąż będzie pracować ekipa, która ma ustalić przyczyny wypadku.

24 godziny po wypadku we Włoszech nie milkną wciąż jego echa. Rossi, który bezpośrednio uczestniczył w zdarzeniu, zdołał tylko napisać na Twitterze, że "Marco był jak młodszy brat" i będzie go jemu bardzo brakować.

Siedmiokrotny mistrz świata Formuły 1 Michael Schumacher, który także jest wielkim fanem wyścigów motocyklowych, podkreślił, że Simoncelli był bardzo lubiany w swoim środowisku.

Bezpośrednimi świadkami wypadku na torze Sepang pod Kuala Lumpur byli jego przyjaciółka Kate oraz ojciec Paolo. Natychmiast po tragicznej informacji z Azji pozostała część rodziny i przyjaciele zebrali się w rodzinnym domu Simoncellego w Coriano koło Rimini. Atmosferę starała się uspokoić jego matka Rosella, która miała powiedzieć: "Marco nie chciałby widzieć, że płaczemy".

Ze środowiska sportowego napływają kondolencje i słowa otuchy dla najbliższych motocyklisty. We wszystkich przejawiają się oceny, że Simoncelli był nie tylko świetnym sportowcem, ale i bardzo sympatycznym, radosnym człowiekiem.

Reklama

Jego zdjęcie - na motorze z numerem 58 - zdobi czołówkę poniedziałkowego wydania "La Gazzetty dello Sport", a tytuł brzmi: "Do widzenia Sic", jak był nazywany w skrócie Simoncelli. Z kolei "Corriere dello Sport" żegna go słowami: "Ciao wielki Marco".

Włoch był mistrzem świata w klasie 250 ccm (obecnie Moto2) w 2008 roku. W tym sezonie rozpoczął starty w MotoGP. W czerwcu wywalczył pierwsze pole position w GP Katalonii, a w wyścigach dwukrotnie stawał na podium - na drugim miejscu w GP Australii i trzecim w GP Czech.