W niedzielę Polacy przegrali z Hiszpanią 22:33 na zakończenie turnieju kwalifikacyjnego w Alicante, a do awansu potrzebowali remisu. Nie potrafili nawiązać równorzędnej walki z gospodarzami imprezy i zamiast nich w Londynie wystąpią Serbowie.

Reklama

Teraz musi minąć kilka dni, aby wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski. Mam swoich najbliższych, a tej pracy poświęciłem bardzo dużo czasu. Jednak nie po to kiedyś zaczynałem pracę z tą kadrą od zera, żeby teraz z niej rezygnować. Ktoś kto mówi, że sam odejdę w ogóle mnie nie zna. Mam jeszcze energię i pomysły na prowadzenie tej reprezentacji - powiedział Wenta.

Po niedzielnym meczu do szatni polskiego zespołu przyszedł prezes PKOl i jednocześnie Polskiego Związku Piłki Ręcznej Andrzej Kraśnicki.

Póki co nie rozmawialiśmy o przyszłości. Prezes podziękował nam tylko za walkę i zapowiedział zmiany w ogólnym tego słowa znaczeniu - przyznał szkoleniowiec kadry.

W związku z niepowodzeniem w Alicante pojawiły się opinie o zbyt dużej presji na zawodnikach. To właśnie ona miała się przyczynić m.in. do niedzielnej porażki.

Wspólnie przeszliśmy bardzo daleką drogę. Kiedyś przed wylotem na jakiś turniej, na lotnisku nie było dziennikarzy, a zawodnicy byli ubrani w swoje prywatne stroje. Teraz jednak ci gracze są praktycznie osobami publicznymi. Z tym wiąże się rozpoznawalność, ale też odpowiedzialność. Jednak zawsze im powtarzałem, że gra w kadrze pociąga za sobą również obowiązki - mówił Wenta.

Do zajęcia trzeciego miejsca na turnieju w Alicante przyczyniła się też sobotnia porażka z Serbami. Na niewiele ponad minutę przed końcem Polacy prowadzili różnicą trzech bramek, aby ostatecznie zremisować.