Pazdan to prawdziwe odkrycie meczu z Bośnią. Jeden z dwóch najmłodszych zawodników, którzy byli na zgrupowaniu w Turcji, zagrał tak, jakby to wcale nie był jego pierwszy mecz w kadrze. "Powiem szczerze, że nie czułem żadnej tremy. Chciałem tylko wyjść na boisko i ograć Bośniaków. Wypadłem chyba całkiem nieźle" - mówił po meczu zawodnik Górnika.

Reklama

Tego samego zdania był trener Leo Beenhakker, który w trakcie meczu po każdym zagraniu Pazdana z uznaniem kiwał głową. "Michał pokazał, że ma duże możliwości. Teraz tylko od niego zależy, jak będzie się rozwijał" - powiedział "Faktowi" asystent selekcjonera Bogusław Kaczmarek.

Pazdan rozbijał wszystkie ataki rywali, zanim ci zdążyli zbliżyć się do naszego pola karnego. Grał tak twardo, że po kilkunastu minutach spotkania Bośniacy zaczęli omijać go szerokim łukiem, byle tylko uniknąć starcia z młodym Polakiem. "Taki mam już styl gry. Nie ma dla mnie straconych piłek. Na boisku nie boję się nikogo i niczego. I chcę... zostać w kadrze na dłużej" - wyjaśnił bez ogródek piłkarz.

Mając za plecami takiego wojownika jak Pazdan, swobodnie mogli czuć się nasi zawodnicy, których zadaniem było atakowanie bramki rywali. Zwycięskiego gola strzelił Michał Goliński, który wykończył akcję Pawła Brożka i Tomasza Zahorskiego. "To na razie tylko mały kroczek w stronę kadry, którą Beenhakker zabierze na Euro 2008. Ale wierzę, że się w niej znajdę. Dlaczego nie udało się nam strzelić kolejnych goli? Trudno gra się z przeciwnikiem, którego zupełnie nie interesuje atakowanie, a skupia się na murowaniu własnej bramki" - mówił strzelec zwycięskiego gola.

"Kilku zawodników pokazało się z naprawdę dobrej strony. Udowodnili, że mogą grać na reprezentacyjnym poziomie. Chociażby z tego powodu warto było zrobić to zgrupowanie" - podsumował "Bobo" Kaczmarek.