Za rok gry w rosyjskim klubie Gorawski może zarobić 460 tys. euro. Ale jego transfer nie jest jeszcze zapięty na ostatni guzik. "Nawet nie znam tego klubu, bo do tej pory wszystko załatwialiśmy przez telefon. Nie wiem też, o co Szinnik zamierza walczyć w najbliższym sezonie, bo są beniaminkiem" - martwi się Gorawski.
Rosyjskim działaczom zależy, by Polak jak najszybciej dołączył do przebywających na zgrupowaniu w Izraelu nowych kolegów. "Nie mam jeszcze wizy. Czekam na zaproszenie, bo dopiero wtedy będę mógł zabrać się za załatwianie formalności" - wyjaśnia piłkarz.
Wiadomo już, że z zapowiadanego transferu do warszawskiej Legii nic nie wyjdzie. "Biorę jeszcze pod uwagę ofertę z innego klubu, ale obiecałem, że nie będę ujawniał z kim rozmawiam. To słabsza finansowo propozycja, ale ja wcale nie mam wygórowanych żądań" - zapewnia Gorawski,