Polska - Czechy 5:19 (0:0)

Punkty: dla Polski - Krzysztof Hotowski 5. Dla Czech - Pavel Vokronhilik 9, Hayden Roche 5, Jan Rohlik 5.

Reklama

Polska - Bastien Siepielski, Yann Lewandowski, Marcin Wilczuk, Grzegorz Falk, Michał Krużycki, Mateusz Bartoszek, Kacper Ławski, Stanislas Krzesiński, Łuksza Żurawski, Dawid Popławski, Piotr Jurkowski, Dawid Banaszek, Krzysztof Hotowski, Tomasz Rokicki, Dawid Chartier. Z rezerwy - Kamil Bobryk, Eric Piórkowska, Maciej Brażuk, Grzegorz Janiec, Marek Płonka.

Czechy - Roman Suster, Ondrej Kukiz, Jan Benda, Robert Vorgs, Tomas Holovsy, Patrik Leroch, Karel Nespar, Jiri Buryanek, Hayden Roche, Pavel, Vokronhilik, Michal Friman, Petr Oklestek, Vaclav Kursik, Roman Kadera, Jan Rohlik. Z rezerwy - Petr Cizek, Mara Vojta.

W pierwszej połowie to Polacy częściej atakowali, ale ich starania nie przynosiły rezultatów. Najlepszą okazję zespół Tomasza Putry miał w 35. minucie, gdy zawodnicy posiadali piłkę tuż przy linii pola punktowego Czechów. Akcja zaowocowała rzutem karnym, ale Dawid Banaszek nie trafił.

Na początku drugiej połowy sędzia ukarał żółtą kartką Ondreja Kukiza i Polacy przez 10 minut grali z przewagą jednego zawodnika. Zespół nie zdołał jednak tego wykorzystać.

O losach meczu w dużej mierze przesądził błąd w 53. minucie - Pavel Vokronhilik przechwycił podanie Polaków, przebiegł z piłką ponad 30 metrów i bez trudu przyłożył. Próba podwyższenia była skuteczna i Czesi objęli prowadzenie 7:0.

Reklama

Po upływie dziesięciu minut marzenia Polaków o wyjeździe do Nowej Zelandii rozwiał Hayden Roche. Jego solowy, 50-metrowy bieg przyniósł Czechom drugie przyłożenie (podwyższenie nieskuteczne).

Ku radości około pięciu tysięcy widzów na trybunach stadionu Polonii w Warszawie biało-czerwoni nie poddawali się - w 70. minucie Krzysztof Hotowski przedarł się na pole punktowe rywali. Próba podwyższenia w wykonaniu Banaszka była jednak niecelna.

Odpowiedź Czechów była natychmiastowa - przyłożenie Jana Rohlika dało wyżej notowanym przeciwnikom zwycięstwo 19:5 (po skutecznym podwyższeniu).

Wśród przyczyn porażki Polaków na pierwszy plan wysuwa się fatalna skuteczność podań w pobliżu strefy punktowej Czechów. Raz za razem dobrze zapowiadające się ataki drużyny kończyły się błędem i stratą piłki.

Na trybunach nie zabrakło znamienitych gości - spotkanie obserwowała między innymi Irena Szewińska oraz brat selekcjonera polskiej reprezentacji - wicemarszałek sejmu Krzysztof Putra.

Przed meczem odbyło się pokazowe spotkanie, w którym w roli rugbisty zadebiutował wielokrotny mistrz świata w boksie Dariusz Michalczewski. "Tygrys" nie unikał kontaktu, a jedna z jego akcji zakończyła się przyłożeniem.

W przerwie kibice zobaczyli mecz w nowej dyscyplinie olimpijskiej (od igrzysk w Rio de Janeiro) - rugby siedmioosobowym. Zmierzyły się reprezentacja kraju z mistrzami rozgrywek ligowych - AZS AWF Warszawa.

Po meczu powiedzieli:

Tomasz Putra (trener Polski): "Kilka elementów nam nie wyszło. Zawiedli kopacze i to zaważyło na wyniku - już w pierwszej połowie mogliśmy ustalić wynik. Chcieliśmy grać szybko w ataku, ale zapłaciliśmy za to. Łatwiej się broni, niż atakuje, czy podaje w pełnym biegu. Brawa dla Czechów za wybór zwycięskiej taktyki.

- Była wielka euforia po awansie do dywizji 2A, ale być może powinniśmy zostać na tym poziomie przez dwa-trzy sezony. W tym czasie moglibyśmy poprawić poziom wyszkolenia zawodników, zanim awansujemy do wyższej dywizji".

Martin Kevka (trener Czech): "Obie drużyny grały bardzo fair - to zwycięstwo dyscypliny. Polacy mieli częściej piłkę, zdobyli więcej przestrzeni. Byliśmy jednak na to przygotowani i stąd taka dobra obrona".

Stanislas Krzesiński (kapitan reprezentacji Polski): "Dominowaliśmy na boisku, ale rywale mieli świetną obronę. Błędem była zbyt indywidualna gra - powinniśmy byli atakować większą liczbą zawodników".

Roman Suster (kapitan reprezentacji Czech): "Mecz był bardzo ciężki fizycznie. Polacy byli bardzo dobrze przygotowani i mocno odczuliśmy ich ataki. Dzięki zaangażowaniu i odwadze w obronie byliśmy w stanie je przetrzymać. Dzięki temu wygraliśmy i zrewanżować się za porażkę w Ostrawie".