Był to skutek przypadkowego zderzenia pięściarzy głowami, do którego doszło w drugiej rundzie. Ranę opatrzono, ale po trzeciej rundzie sędzia przerwał pojedynek. Uznano, że się nie odbył, ponieważ nie udało się rozegrać pełnych czterech rund pozwalających na uznanie punktów.

Reklama

"Jestem bardzo, ale to bardzo rozczarowany tym, co się dzisiaj stało, choć takie rzeczy się w boksie zdarzają. Łuk brwiowy mi zaraz zszyją i wszystko będzie się dalej toczyć normalnie. Jednak na razie nie myślę o dalszych planach sportowych" - powiedział po walce Holyfield, który ma na koncie 43 zwycięstwa (28 przed czasem), dziesięć porażek i dwa remisy.

W marcu Amerykanin miał się zmierzyć w Kopenhadze z Duńczykiem Brianem Nielsenem (64-2), który nie boksował od 2002 roku. Teraz nie wiadomo, czy ten pojedynek dojdzie do skutku, ani czy dojdzie do powtórki niedzielnego starcia.

"Walczyłem z prawdziwą legendą i wciąż go bardzo szanuję. Jednak uważam, że nie powinien już więcej zbierać ciosów od dużo młodszych bokserów. Powinien odejść, ale jeśli będzie chciał, to możemy się znów spotkać na ringu. Myślę, że dzisiaj powinienem być ogłoszony zwycięzcą, bo rozciąłem mu łuk prawidłowo zadanym prawym sierpowym. Niestety, tak się nie stało" - powiedział 38-letni Williams, który ma za sobą 34 wygrane pojedynki (19 przez nokaut), 11 porażek i dwa remisy.

Reklama

W ubiegłym roku Holyfield tylko raz pojawił się na ringu. Podczas kwietniowej konfrontacji weteranów pokonał w Las Vegas przez techniczny nokaut w ósmej rundzie Francoisa Bothę z Republiki Południowej Afryki. Z ostatnich dziesięciu potyczek rozstrzygnął na swoją korzyść tylko połowę.