Konflikt zaistniał w 2018 r. Wówczas sportowiec ze swą ekipą wszedł do jednego z andrychowskich hoteli i zajął część pokoi. Cytowany w lokalnych mediach wyjaśniał, że pół obiektu jest jego własnością, gdyż kupił udziały od byłej żony właściciela.

Reklama

Później w nagraniach umieszczonych w mediach społecznościowych zapewniał, że miał prawo do korzystania z części hotelu i wynajmowania pokoi. Zaprzeczył, by wejście do hotelu miało formę "najazdu", choć przyznał, że wymienił część zamków.

Zdaniem jego adwersarza, umowa jest nieważna, gdyż została zawarta w momencie, w którym nie doszło jeszcze do podziału majątku między byłymi małżonkami.

Sprawą zajmowała się wadowicka prokuratura, ale ją umorzyła. Właściciel hotelu skierował więc do sądu tzw. subsydiarny akt oskarżenia. Zarzucił sportowcowi przywłaszczenie mienia. Grozi za to kara do pięciu lat więzienia.