29-latek z Oviedo odniósł 26. zwycięstwo w karierze, a piąte w tym sezonie, po triumfach w GP Bahrajnu, Niemiec, Włoch i Singapuru. W Korei Płd. wyprzedził Brytyjczyka Lewisa Hamiltona z ekipy McLaren-Mercedes oraz kolegę z zespołu Brazylijczyka Felipe Massę. Przed Polakiem znalazł się jeszcze tylko Niemiec Michael Schumacher z Mercedes GP-Petronas, siedmiokrotny mistrz świata.

Reklama

W niedzielę zawiedli kierowcy zespołu Red Bull-Renault, najlepszego w MŚ konstruktorów, a szczególnie Australijczyk Mark Webber, który się rozbił jeszcze przed półmetkiem. Natomiast prowadzący od startu Niemiec Sebastien Vettel przegrał z defektem bolidu na dziewięć okrążeń przed końcem - zjechał na pobocze w kłębach dymu.

To niepowodzenie faworyzowanych zawodników pozwoliło Alonso poważnie zbliżyć się do trzeciego mistrzostwa świata (zdobywał je w latach 2005-06). Powiększył dorobek do 231 punktów i objął prowadzenie w MŚ na dwa starty przed końcem. Wyprzedza dotychczasowego lidera Webbera - 220 pkt i Hamiltona - 210, który "przeskoczył" Vettela - 206.

Szanse na obronę tytułu zachował jeszcze Brytyjczyk Jenson Button z McLaren-Mercedes - 189 pkt. Są one raczej teoretyczne, bo traci do Hiszpana 42 punkty, a może jeszcze zdobyć maksymalnie 50. W GP Korei najlepszy kierowca poprzedniego sezonu był dopiero 12. i wyraźnie nie radził sobie z trudnymi warunkami na torze Yeongam.

Reklama

W wyniku opadów deszczu jego nawierzchnia w wielu miejscach była całkowicie przykryta wodą. W tej sytuacji z dziesięciominutowym opóźnieniem kierowcy ruszyli na trasę za samochodem bezpieczeństwa. Szybko jednak okazało się, że okoliczności nie sprzyjają ściganiu i po trzech rundach wyścig wstrzymano.

Wszyscy ponad godzinę oczekiwali na poprawę warunków, a gdy deszcz zaczął ustępować wznowiono rywalizację, znów za samochodem bezpieczeństwa, który zjechał do alei serwisowej dopiero pod koniec 18. okrążenia.



Reklama

Chwilę po tym Kubica stracił ósmą pozycję, wyprzedzony przez Schumachera. Niemal w tym samym momencie Niemiec Nico Rosberg z Mercedes GP-Petronas wyprzedził Hamiltona i znalazł się na czwartym miejscu. Niedługo mógł się tym cieszyć, bowiem na kolejnej rundzie zakończył jazdę na poboczu w wyniku kraksy z Webberem. Australijczyk, po błędzie, wpadł w poślizg i po efektownym piruecie rozbił się o bandę.

To zdarzenie wymusiło na organizatorach ponowne wprowadzenie samochodu bezpieczeństwa, a do kolejnej neutralizacji doszło na 32. okrążeniu, po stłuczce Szwajcara Sebastiena Buemiego z Toro Rosso-Ferrari z Niemcem Timo Glockiem z Virgin-Cosworth. W tym drugim przypadku większość zawodników z czołówki postanowiła zmienić ogumienie. Pecha miał Alonso, bowiem jeden z mechników zgubił nakrętkę do koła, co znacznie przedłużyło jego postój.

Hiszpan wrócił na tor za Vettelem i Hamiltonem, ale szybo wyprzedził Brytyjczyka i został liderem po odpadnięciu kierowcy Red Bull-Renault. Gdy po 52 rundach rywalizację zakończył też Niemiec Nico Huelkenberg, Kubica znalazł się na szóstej pozycji, a na dwa okrążenia przed metą wyprzedził drugiego kierowcę Williams-Cosworth - Brazylijczyka Rubensa Barrichello, który zbyt szeroko wjechał w jeden z zakrętów.

Piąte miejsce w wyścigu pozwoliło Polakowi zdobyć dziesięć punktów i z dorobkiem 124 pkt awansował z ósmego na siódme miejsce w MŚ, zamieniając się pozycjami z Rosbergiem (122 pkt).