Kowalczuk pierwotnie miała w piątkowe popołudnie uczestniczyć w ślubowaniu olimpijskim, a dzień później odlecieć do stolicy Japonii. W związku z tym w ostatnich dniach - zgodnie z wymogami organizatorów igrzysk - poddała się dwukrotnie testowi na obecność koronawirusa. Jak przekazał w piątkowej rozmowie z PAP Łakomy, przy pierwszym badaniu otrzymała ona wynik negatywny, ale przy drugim pozytywny. W związku z tym poddała się trzeciej próbie, która miała być decydująca w kontekście jej szans na wylot zgodnie z pierwotnym planem

Reklama

Jak zaznaczył szkoleniowiec, dość długo trzeba było czekać na rezultat testu - otrzymali go w sobotni ranek. Potwierdził on, że niespełna 25-letnia zawodniczka nie jest zakażona COVID-19, ale mimo to nie wsiądzie po południu na pokład samolotu lecącego do Tokio.

Na przeszkodzie stanęły formalności. Po pozytywnym wyniku testu Olę skierowano na izolację. Wynik trzeciej próby otrzymaliśmy dopiero dziś rano i z racji weekendu nie mogliśmy się skontaktować z nikim, kto mógłby cofnąć tamtą decyzję. Szukaliśmy rozwiązania na własną rękę. Próbowaliśmy załatwić to za pośrednictwem umówionej prywatnie wizyty u lekarza, ale nic to nie dało - relacjonował.

Łakomy leci do Japonii razem z drugą polską taekwondzistką Patrycją Adamkiewicz zgodnie z pierwotnym planem. Kowalczuk uda się tam razem z prezesem 21 lipca.

Znów, zgodnie z wymogami organizatorów, będzie musiała dwukrotnie w ciągu 96 godzin przed rozpoczęciem podróży do Japonii poddać się badaniu pod kątem koronawirusa - przypomniał.

Zawodniczka ta będzie startować w kategorii +67 kg - start zaplanowany jest na 27 lipca.

Igrzyska w Tokio rozpoczną się oficjalnie cztery dni wcześniej.