Hiszpanie chcą zagrać w finale, który daje bezpośredni awans do Londynu.
Hiszpania: Juan Carlos Navarro 26, Pau Gasol 19, Jose Calderon 9, Serge Ibaka 9, Rudy Fernandez 8, Marc Gasol 7, Felipe Reyes 3, Sergio Llull 3, Fernando San Emeterio 2, Victor Sada 0, Victor Claver 0.
Słowenia: Goran Dragic 14, Mirza Begic 10, Erazem Lorbek 7, Saso Ozbolt 6, Matjaz Smodis 6, Goran Jagodnik 6, Uros Slokar 4, Edo Muric 4, Jaka Lakovic 3, Luka Rupnik 2, Zoran Dragic 2, Samo Udrih 0.
Słoweńcy rozpoczęli agresywnie i bez respektu dla obrońców tytułu. Zapachniało sensacją. Po serii rzutów za trzy punkty prowadzili w szóstej minucie 14:6, a po pierwszej kwarcie 23:16 po rzucie równo z końcową syreną zza linii 6,75 m Saso Ozbolta.
Hiszpanie byli zaskoczeni przebiegiem spotkania. Ich przewaga pod koszem była jednak ogromna - Pau i Marc Gasol byli nie do zatrzymania, a szybki Rudy Fernandez raz za razem uciekał słoweńskim obrońcom, zdobywając efektowne punkty. Do pierwszego remisu w 16. minucie (25:25) doprowadził lider Hiszpanów Pau Gasol rzutami wolnymi.
Na 106 s przed końcem drugiej kwarty obrońcy tytułu objęli po akcji Felipe Reyesa pierwsze prowadzenie 30:28 i nie oddali go już do końca.
Bawiący się znakomicie podczas pierwszej połowy kibice słoweńscy byli już znacznie spokojniejsi, do głosu doszli natomiast Hiszpanie. Niemalże po każdej udanej akcji Pau Gasola skandowali MVP, MVP i wymachiwali czerwono-żółtymi flagami. Słowenii kibicowali zgromadzeni prawie w komplecie Litwini, gdyż zwycięzca tego półfinału stanie na drodze gospodarzy w przypadku ich wygranej w ćwierćfinale z Macedonią.
Słowenia nie straciła szansy na udział w dodatkowym turnieju kwalifikacyjnym igrzysk. Kluczowy będzie czwartkowy pojedynek z przegranym meczu Litwa - Macedonia. Tylko jego zwycięzca zostanie nagrodzony prawem gry o dodatkowe miejsce do Londynu.