James nie nudził się w ostatnich dniach. W piątek zdobył 28 punktów w rozegranym w Miami spotkaniu z zespołem Heat (113:110), w sobotę był jako kibic w Columbus, gdzie sukces w lidze szkolnej świętował zespół Bronny'ego, zaś w niedzielę rywalizował na boisku w Atlancie. I to był bardzo dobry występ, bowiem uzyskał 32 punkty (trafił 12 z 21 rzutów z gry) oraz miał 13 zbiórek, siedem asyst i trzy bloki.
"Nie wiem, ile meczów opuściłem w trakcie kariery. Nie wiem też, ile dzieci zjawiło się, aby zobaczyć mnie w grze. Ale wiem, że moim obowiązkiem jest występ na parkiecie dla widzów" - stwierdził James, który za dwa tygodnie skończy 35 lat.
W ekipie gości wyróżnił się także Anthony Davis, który zapisał na koncie 27 pkt i 13 zbiórek.
"Jeziorowcy" wygrywają mecz za meczem, a na wyjeździe jedyną przegraną zanotowali w... Los Angeles przeciwko lokalnemu rywalowi - Clippers; obydwa kluby korzystają z hali Staples Center.
Drużyna Lakers ma bilans 24-3 i prowadzi w tabeli Konferencji Zachodniej. Na Wschodzie 24 zwycięstwa i trzy porażki mają Milwaukee Bucks.
Z kolei Atlanta Hawks należy do najsłabszych drużyn - 6-21. W niedzielę rozegrała niezłe spotkanie, lecz to nie wystarczyło do pokonania faworyta. Wyróżnił się Trae Young, zdobywca 30 "oczek".
Fatalnie spisują się zawodnicy New Orleans Pelicans, którzy doznali 12. porażki z rzędu. Tym razem u siebie ulegli Orlando Magic 119:130. "Pelikanom" nie pomogła dobra forma Jrue'a Holidaya - 29 pkt i osiem asyst. Znacznie lepiej poczynali sobie przyjezdni, zwłaszcza w trzeciej kwarcie, którą wygrali 41:27.
Dla Magic Jonathan Isaac zdobył 21 pkt i miał 11 zbiórek, a wracający do gry po kontuzji kostki Nikola Vucevic dołożył 20 pkt.
W innym spotkaniu Brooklyn Nets pokonali 109:89 Philadelphia 76ers. W składzie "Szóstek" zabrakło Joela Embiida, ale i triumfatorzy grali bez Kyriego Irvinga. W szeregach Nets najlepszy był Spencer Dinwiddie - 24 pkt.