Grający na pozycji silnego skrzydłowego 23-letni Sabonis kończył mecz w Pepsi Center w Denver z dorobkiem 22 punktów, 15 zbiórek i 10 asyst. Inny bohater ekipy gości Doug McDermott 18 ze swoich 24 punktów (rekord sezonu) zdobył w czwartej kwarcie, wygranej 41:26, która przesądziła o triumfie Indiany.

Reklama

Czułem, że stale jesteśmy na dobrej drodze, nawet przegrywając 5-6 punktami przez większość meczu. Spodziewałem się, że to może być dobry początek naszej wyjazdowej serii. Wierzyłem w kolegów z zespołu - że możemy zrobić kolejny krok. W czwartej kwarcie wszyscy postarali się, żeby odwrócić wynik na naszą korzyść - mówił po meczu litewski skrzydłowy, w przeszłości kolega Przemysława Karnowskiego w uniwersyteckim zespole Gonzagi.

W ważnym momencie spotkania, na około trzy minuty przed końcem ostatniej odsłony, Sabonis pomógł utrzymać drużynie prowadzenie, trzykrotnie zbierając piłkę w tłoku pod tablicą rywali i wreszcie umieszczając ją w koszu. Po 22 punkty dla zwycięzców zdobyli T.J. Warren i Malcolm Brogdon.

Reklama

W zespole gospodarzy serbski środkowy Nikola Jokic miał double-double - 30 pkt i 10 zb., a Jerami Grant i Will Barton uzyskali po 16 pkt.

Zabił nas McDermott, zabił Sabonis. W czwartej kwarcie przeciwnicy mieli aż sześć zbiórek ofensywnych. Przepychali nas, grali bardziej fizycznie. Rozczarowująca porażka - podsumował trener Nuggets Michael Malone. Jego zespół musiał sobie radzić bez kontuzjowanych pierwszopiątkowych graczy Paula Millsapa, Gary'ego Harrisa i Jamala Murraya.

W efekcie porażki "Samorodki" z bilansem 29-13 spadły z drugiego na trzecie miejsce w Konferencji Zachodniej, które dzielą z Utah Jazz. Prowadzą zespoły z Los Angeles - Lakers (34-18) przed Clippers (30-13).

W niedzielę przegrali także wiceliderzy Konferencji Wschodniej - koszykarze Miami Heat (29-13), chociaż utrzymali drugą pozycję za Milwaukee Bucks (38-6), a przed broniącymi tytułu Toronto Raptors (28-14). Zespół z Florydy uległ w San Antonio ekipie Spurs.

Reklama

Najlepszymi strzelcami zbilansowanych w ataku gospodarzy byli LaMarcus Aldridge - 21 i DeMar DeRozan - 20 pkt. Australijczyk Patty Mills dodał 18, a Włoch Marco Bellinelli - 12. Wśród pokonanych wyróżnili się Bam Adebayo - 21 i 16 zb., Słoweniec Goran Dragic - 19 i Kendrick Nunn - 18.

Spurs, w przeddzień Dnia Martina Luthera Kinga, jako pierwsi w lidze NBA zorganizowali "Noc Ludów Tubylczych" przy okazji meczu w AT&T Center. Miało ono szczególny wydźwięk dla 31-letniego Millsa, Australijczyka aborygeńskiego pochodzenia. Rezerwowy rozgrywający gospodarzy do 18 punktów dodał pięć zbiórek i trzy asysty.

To ważna noc dla niego, jak i rdzennej ludności tutaj, w Teksasie. Patty jednak nie zagrał dziś tak dobrze właśnie z tego powodu. Robi to każdego wieczoru. Przez całą karierę daje nam swoją energię - jest tym, kim jest - powiedział trener Spurs Gregg Popovich.