Po dwóch porażkach i mimo straty z powodu kontuzji dwóch podstawowych zawodników Bama Adebayo i Słoweńca Gorana Dragica, Heat znaleźli sposób, aby pokonać Lakers.

Kluczem była rewelacyjna gra Butlera, który miał 70-procentową skuteczność rzutów z gry (14/20). Został dopiero trzecim zawodnikiem w historii NBA, który mecz finałów zakończył z triple-double i co najmniej 40 punktami. Wcześniej dokonali tego Jerry West w 1969 roku i obecny gwiazdor Lakers LeBron James w 2015.

Reklama

"On właśnie tego chciał. Naprawdę trudno jest opisać Jimmy'ego, dopóki nie poczujesz tego, co potrafi zrobić na parkiecie. Potrafi dominować i uwielbia rywalizację" - komplementował podopiecznego trener Heat Erik Spoelstra.

Niemal od początku spotkania inicjatywa należała do ekipy z Miami, ale Lakers nie poddawali się. "Jeziorowcy" dwukrotnie niwelowali kilkunastopunktową stratę. W końcówce Heat zachowali jednak zimną krew i nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa.

Wśród pokonanych najlepszy był LeBron James, który na swoim koncie zapisał 25 pkt, 10 zbiórek i osiem asyst. Słabiej zaprezentował się Anthony Davis - 15 pkt.

"Wiem, że Heat to banda niezwykle zawziętych chłopaków. Jednocześnie jednak ta porażka nie budzi we mnie żadnych obaw. Wiem, że możemy zagrać lepiej i już we wtorek będziemy mieli okazję, aby to pokazać" - podkreślił James.

Z powodu pandemii koronawirusa spotkania rozgrywane są w zamkniętym ośrodku Disney World na Florydzie. Mistrzostwo zdobędzie drużyna, która wygra cztery mecz.(