Ostrowianie, po wywalczeniu dwóch brązowych medali i wicemistrzostwa Polski, po raz pierwszy w historii sięgnęli po mistrzowski tytuł. Bohaterem nie tylko ostatniego meczu, ale całej rywalizacji finałowej był skrzydłowy Stali Jakub Garbacz, który był najskuteczniejszy zawodnikiem i został wybrany MVP finałów.
Gospodarze popisali się wręcz atomowym startem, jakby mieli o jeden dzień więcej odpoczynku niż przeciwnicy. Tradycyjnie już z obwodu punktował Garbacz, który w ciągu tylko pierwszych czterech minut trzykrotnie trafił "za trzy". Zielonogórzanie momentami byli bezradni, notowali stratę za stratą i nie nadążali za akcjami świetnie dysponowanych rywali. W ofensywie nie mieli pomysłu, a do tego pudłowali z dystansu. Do składu wrócił David Brembly, który w poniedziałkowym pojedynku skręcił kostkę, a dzień później nie mógł jeszcze normalnie chodzić. Nie był jednak w stanie pomóc drużynie.
Ostrowianie w pierwszych 10 minutach grali wręcz perfekcyjnie, momentami jakby na luzie. Świetnie grą drużyny kierował James Florence. W ostatnich sekundach pierwszej kwarty Garbacz, mimo asysty Krisa Richarda, znów rzucił zza linii 6,75 m i Stal prowadziła 34:13.
Zastal w tych finałach miał już podobną wpadkę – w czwartym meczu drugą kwartę przegrał 12:34. Teraz miał jednak więcej czasu na odrobienie strat i szybko zaczął to robić. Po wznowieniu gry obrońcy tytułu zanotowali serię 10:0, dzięki m.in. dwóm "trójkom" Janisa Berzinsa. Trener ostrowian Igor Milicic szybko poprosił o czas, bo jego zespołowi wymknęła się kontrola nad tym spotkaniem.
Richard po sześciu nieudanych próbach z dystansu w końcu trafił za trzy punkty, a po akcji Łukasza Koszarka 2+1 i przewaga podopiecznych Milicica w 17. minucie zmalała do dziewięciu punktów (43:34). Zastal jednak nie utrzymał koncentracji do końca - dwie "trójki" w końcówce tej odsłony dały Stali bezpieczne prowadzenie (51:34).
Początek drugiej połowy to znów słaby okres gry zielonogórzan. Można było odnieść wrażenie, że niektórym zawodnikom gości brakowało sił. Trener Zastalu Żan Tabak już po pierwszych udanych akcjach rywali szybko poprosił o czas, ale nie zmieniło to sytuacji na boisku. Przewaga Stali wciąż oscylowała w granicach 16-20 punktów.
Koszykarze Zastalu przez większość czwartej kwarty sprawiali wrażenie pogodzonych z utratą mistrzowskiego tytułu. Jedynie Groselle znalazł w sobie jeszcze dodatkowe pokłady energii i był nie do zatrzymania pod koszem. Dopiero w samej końcówce meczu do amerykańskiego środkowego dołączyli pozostali koledzy. Za trzy punkty celnie dwukrotnie trafił Berzins, potem Koszarek i Skyler Bowlin. Na nieco ponad półtorej minuty przed końcem kwarty Stal wygrywała już tylko 87:81. Chwilę później Chris Smith oddał niecelny rzut z obwodu i gdyby Bowlin powtórzył swój wyczyn sprzed minuty, zielonogórzanie mogliby dokonać czegoś niezwykłego. Nie rezygnowali jednak do końca, a Tabak rozrysowywał kolejne akcje. Na 40 sekund przed końcem Trey Kell nie pomylił się spod kosza, ostatecznie przesądzając losy pojedynku i mistrzostwa Polski.
Ostrowski klub ma za sobą wyjątkowy sezon, gdyż oprócz mistrzostwa kraju, dotarł do finału Pucharu Europy FIBA, gdzie musiał uznać wyższość izraelskiego Ironi Ness Ziona.
Arged BMSlam Stal Ostrów Wlkp. - Zastal Enea BC Zielona Góra 92:85 (34:13, 17:23, 21:17, 20:32)
Stal: Jakub Garbacz 22, Mark Ogden 16, Josip Sobin 13, James Florence 13, Trey Kell 11, Chris Smith 8, Roland Denzel Andersson 6, Jarosław Mokros 3
Zastal: Geoffrey Groselle 22, Janis Berzins 15, Rolands Freimanis 14, Łukasz Koszarek 10, Filip Put 9, David Brembly 7, Skyler Bowlin 5, Kris Richard 3, Cecil Williams 0