Zdaniem Mańki Bieniek na igrzyskach mógł liczyć się nawet w walce o srebro. Skończyło się jednak tylko na eliminacjach.

Wynik mojego podopiecznego był słaby (2,20 m), bo przez trzy tygodnie nie miałem z nim kontaktu. Szkoda, bo jego dyspozycja w momencie startu w Pekinie była naprawdę wysoka" - powiedział "Przeglądowi Sportowemu".

Reklama

Bardziej krytyczne w stosunku do Bieńka jest mistrz olimpijski Jacek Wszoła. "Zawodnik musi się samemu odnaleźć na zawodach. Nie może być tak, ze stale przegrywa ważne starty, bo wiecznie coś mu przeszkadza" - podsumowuje Wszoła.