Podopieczna Jerzego Sudoła przyjechała do stolicy Niemiec wraz z liderką światowej tabeli w rzucie młotem Włodarczyk we wtorek wieczorem. "Mieszkamy razem w pokoju, wspieramy się i nawzajem sobie kibicujemy. Na ścianie jest tyle miejsca, że na pewno dwa medale się zmieszczą, a i oblewać sukcesy jest gdzie" - podkreśliła dyskobolka.
Mistrzyni Polski uważa, że to dobre posunięcie, by przyjechać na mistrzostwa dopiero na dzień przed eliminacjami. "Nie ma co tu siedzieć i stresować się". I to właśnie spokojem imponowała w kwalifikacjach Żaneta Glanc. "Jadąc na Stadion Olimpijski byłam zdziwiona, że nie ma we mnie żadnego negatywnego stresu. Czułam się nadzwyczaj spokojnie i pewnie. Może wynika to z tego, że wiem na co mnie stać" - mówiła po awansie do finału.
O swoich i trenera oczekiwaniach nie chce się jednak wypowiadać. Zapewniła, że w piątek będzie walczyć. "Myślę o tym, by wytrzymać psychicznie i dobrze zrobić wszystko technicznie. Jak to mi się uda, to rzucę dyskiem daleko" - uważa zawodniczka. Dodała, że "cała dwunastka, która dostała się do finału, będzie startowała z wielkimi nadziejami i jest mocno zmotywowana".
Glanc w tym sezonie poprawiła rekord życiowy o 2,5 metra - 63,96. "Treningi wskazywały na to, że jestem w niezłej dyspozycji. Czy aż tak dobrej, nie wiem. Jestem jednak podbudowana i wierzę w siebie" - podkreśliła. Jak zaznaczyła, o tym kto stanie na podium, "może zadecydować przygotowanie techniczne, ale czasami jednym rzutem można trafić w zwycięstwo".
Finał rzutu dyskiem kobiet odbędzie się w piątek. Rozpoczęcie rywalizacji zaplanowano na godz. 20.20.