"Po kontuzji jest mi trudno wrócić do formy sprzed dwóch lat. Nie jestem w tej samej dyspozycji co w mistrzostwach świata w Berlinie i zdaję sobie z tego sprawę. Nie pobiegnę w granicach 9,5 s. Rekordu świata nie będzie, ale obrona tytułów jest dla mnie bardzo istotna" - powiedział w czwartek na konferencji prasowej trzykrotny złoty medalista olimpijski i świata.
Przyznał jednocześnie, że najważniejsze imprezy zawsze bardzo dobrze na niego wpływają. "Uwielbiam startować przy pełnych trybunach, z presją. Chciałbym cieszyć się tymi zawodami najbardziej jak się tylko da. A presja? Nauczyłem się z nią żyć. Towarzyszy mi od czasu, kiedy zdobyłem swoje pierwsze złoto. Teraz sam na sobie ją wywieram i w każdym biegu chcę pokazać się z jak najlepszej strony".
Wyraźnie było widać, że Bolt nie jest tak pewny siebie jak jeszcze dwa lata wcześniej w stolicy Niemiec. Nie uśmiechał się tak często, był stonowany, mniej żartował. Ożywił się dopiero gdy usłyszał dźwięki jamajskiej muzyki.
"Od początku kariery powtarzam, że celem numer jeden dla mnie jest zostać legendą lekkiej atletyki. Pierwszy krok już ku temu zrobiłem, a kolejne, trudniejsze, jeszcze przede mną. Następnym będzie obrona tytułów w Daegu, dlatego jestem bardzo skupiony na tym występie i wierzę, że się uda" - podkreślił i dodał, że często słyszy, iż to, co chciał, już osiągnął.
"Tak wcale nie jest. Jest wielu sportowców, którzy ustanawiali rekordy świata, zdobywali złote medale MŚ i igrzysk olimpijskich. Nie jest łatwo zostać legendą. Najtrudniejsze jednak jest zdobycie dwóch złotych medali olimpijskich z rzędu i w okresie międzyolimpijskim stawanie na najwyższym stopniu podium. Dlatego myślę, że po Londynie w końcu będę mógł powiedzieć, że jestem legendą" - podkreślił.
25-letni Bolt, choć nie w życiowej formie, uważa, że w Korei wcale nie będzie trudniej sięgnąć po medale niż w Berlinie. "Jest wielu dobrze przygotowanych sprinterów, którzy mogą pobiec bardzo szybko, ale tak też było przed dwoma laty. Pracowałem bardzo ciężko na to, by forma przyszła właśnie teraz, dlatego nie mogę się już doczekać rywalizacji. Jestem na nią gotowy" - zapewnił.
Na pytanie o jego plany małżeńskie, Bolt długo nie odpowiadał. Ciągle wybuchał śmiechem i w końcu odparł: "obiecałem trenerowi, że w trakcie tej konferencji będę mówił tylko o zbliżających się mistrzostwach świata".
Jamajczyk często słyszy pytanie, co należy zrobić by tak szybko biegać. "Trzeba być cierpliwym. Na świecie rodzi się mnóstwo ludzi z wielkim talentem, ale trzeba też zrozumieć, że to nie wszystko. Na sukces nie pracuje się przez jeden dzień, czy dwa tygodnie, ale pięć czy więcej lat. Jeśli ktoś wie co chce osiągnąć, mocno pracuje nad swoimi słabościami, to może osiągnąć szczyt" - powiedział.
Rywalizacja na 100 m w MŚ w Daegu rozpocznie się w sobotę. Dzień później odbędą się półfinały i finał. Jedynym Polakiem startującym w tej konkurencji będzie Dariusz Kuć (SL WKS Zawisza Bydgoszcz).