W mityngach tego najbardziej prestiżowego cyklu ustalono, że ostatnia kolejka w konkurencjach technicznych wyłania zwycięzcę. Andrejczyk w zawodach rzuciła 62,67, ale w piątej próbie. W ostatniej uzyskała 60,35, a lepsza od niej była wówczas Niemka Christin Hussong - 60,95 i to ona została uznana triumfatorką.
Andrejczyk na tle bardzo mocnych rywalek wypadła bardzo dobrze i przy starych zasadach odniosłaby zwycięstwo. Zawodniczka LUKS Hańcza Suwałki w maju zadziwiła świat, rzucając w Splicie 71,40. Do tej pory w tym sezonie nikt na świecie nie przekroczył granicy 70 metrów. Niestety start ten znów okupiła kontuzją barku. Do rywalizacji wróciła niedawno na mistrzostwa Polski w Poznaniu. Miała kilka tygodni przerwy, przez trzy w ogóle nie rzucała. Tytuł najlepszej w Polsce uzyskała odległością 59,69 i nie była do końca zadowolona.
Sporo jest w tym wszystkim asekuracji. Nie brakowało też frustracji. Ze zdrowiem jest już lepiej. Za mną dwa zastrzyki z osocza w torebkę stawową, bo była ona porozrywana. Mam też naderwane parę mięśni. Było też podejrzenie urwania przedniej części obrąbka. To nie była miła diagnoza, więc jest słabo na razie, ale walczę - mówiła w Poznaniu ze łzami w oczach.
Z Oslo będzie wracać ze znacznie lepszym nastawieniem. Pokonała bowiem mistrzynię świata Australijkę Kelsey-Lee Barber - 60,86 i rekordzistkę globu Czeszkę Barborę Spotakovą - 60,38.
Teraz Andrejczyk czeka kilka dni odpoczynku i rywalizacja w mityngu Diamentowej Ligi w Monako.