Poznań po raz czwarty gościł uczestników zawodów pod hasłem "Biegamy dla tych, którzy biec nie mogą". Całkowity dochód z wpisowego (120 zł od osoby) przeznaczony jest na rozwój badań nad uszkodzonym rdzeniem kręgowym. W pierwszej edycji wystartowało ponad tysiąc osób, a w niedzielę nad Jeziorem Maltańskim - 5,5 tysiąca.

Reklama

Medalistka mistrzostw świata i Europy w skoku o tyczce Monika Pyrek, która co roku przyjeżdża do Poznania, przyznała, że idea jest niezwykle szlachetna, a sam pomysł po prostu musi przyciągać ludzi.

"Mogą oni pomóc, a jednocześnie coś fajnego zrobić dla siebie i czerpać z tego radość. To jest ważne, że wszystkie pieniądze z wpisowego idą na badania nad przerwanym rdzeniem kręgowym. Myślę, że to też lekcja świadomości dla nas; ja dopiero, gdy zostałam ambasadorką biegu, uświadomiłam sobie skalę tego problemu. To jest dobra integracja dla obu stron, bo my czasami nie wiemy jak się zachować wobec tych osób. A myślę, że w ten sposób pokazujemy im, że nie są sami na tym świecie, zaś życie po wypadku wcale się nie kończy" - powiedziała olimpijka z Sydney (2000), Aten (2004), Pekinu (2008) i Londynu (2012).

Wings For Life World Run to impreza o charakterze międzynarodowym, a stolica Wielkopolski była jedną z 24 lokalizacji. Ponad 100 tysięcy zawodników rywalizowało m.in. w Walencji, Bratysławie, Mediolanie, Monachium, Melbourne, Pretorii, Dubaju, Brasilii, Guadalajarze czy Santiago. We wszystkich krajach start wyznaczono na godz. 11.00 czasu UTC, czyli 13 polskiego. Uczestnicy zaczynali bieg o różnych porach dnia, często jeszcze przed świtem lub późnym wieczorem. Różne też warunki atmosferyczne towarzyszyły zawodnikom na trasie.

Wyjątkowość Wings For Life World Run polega na tym, że jest to bieg bez klasycznej linii mety. Finiszem dla uczestników był samochód, który wyruszył ze startu pół godziny za zawodnikami z początkową prędkością 15 km/h. Podobnie jak przed rokiem, za kierownicą auta pościgowego zasiadł Adam Małysz. Uczestnicy, gdy zostali wyprzedzeni, kończyli swój udział w zawodach, a wynikiem był nie czas, ale liczba pokonanych kilometrów.

Utytułowany skoczek narciarski towarzyszy tej imprezie od samego początku. W pierwszej edycji był biegaczem, ale jak przyznał, lepiej czuje się na siedzeniu kierowcy.

"Ja w życiu sporo się nabiegałem, bo byłem najpierw kombinatorem norweskim. Tego biegania było naprawdę dużo i dzisiaj czuję tym przesyt. Dlatego wolę jeździć na rowerze. Gdy w zeszłym roku zaproponowano mi rolę kierowcy samochodu pościgowego, to nawet się nie zastanawiałem" - zaznaczył.

Reklama

Jego samochód z każdą godziną rozpędzał się o jeden kilometr, by po pięciu godzinach przyspieszyć do 30 km.

"Przed rokiem miałem trochę obaw, że tak długa jazda na takiej prędkości może być nużąca, ale nic takiego nie miało miejsca. A samo wyprzedzanie biegaczy jest nawet trochę przykre dla mnie, bo muszą zejść z trasy. Krzyczą do mnie: +Adam, czemu tak szybko?+ No ale na tym polega zabawa" - powiedział Małysz.

Po raz pierwszy w poznańskim biegu wystartował motocyklista Tadeusz Błażusiak, światowej klasy specjalista od motocyklowych dyscyplin ekstremalnych, który niedawno zakończył karierę.

"Bieganie było nieodłączną częścią moich treningów, w naszej dyscyplinie wytrzymałość jest niezwykle ważna. Od grudnia ubiegłego roku nie robię nic, odpoczywam. Formuła biegu bardzo ciekawa, jak widać już samochód pościgowy, to musi być sprint, choćby człowiek był na skraju wytrzymałości. No i liczy się szczytny cel imprezy" - przyznał wielokrotny mistrz globu w SuperEnduro.

Najlepszy wynik na świecie wśród kobiet uzyskała Dominika Stelmach, która w Santiago (Chile) pokonała dystans 68,21 km. Przed rokiem triumfowała w Melbourne. Natomiast w rywalizacji mężczyzn drugą lokatę zajął Bartosz Olszewski z Warszawy (88,06), który był najlepszy w Mediolanie. Wygrał jadący na wózku Szwed Aron Anderson (91,66 km).

W Poznaniu najdłużej przed Małyszem uciekał ubiegłoroczny zwycięzca Tomasz Walerowicz (85,14 km), który poprawił swój poprzedni wynik aż o 14 km. W klasyfikacji globalnej uzyskał piąty rezultat. Wśród kobiet najlepszą była Brytyjka polskiego pochodzenia Joanna Zakrzewski (52,26 km). Triumfatorzy krajowych biegów w nagrodę mogą wybrać dowolną lokalizację w przyszłym roku. Z kolei na światowych zwycięzców czeka wycieczka dookoła świata.