Jesteśmy w pięknym okresie, gdy część polskich związków sportowych już obchodziło stulecie, a niektóre dopiero będą miały jubileusz. To wszystko powoduje, że możemy przypominać historię polskiego sportu, ale również zastanowić się nad przyszłością. Jako ministerstwo będziemy się starać wspierać wszystkie dyscypliny, szczególnie te olimpijskie i te z ogromnymi sukcesami - powiedziała minister sportu.
PZKol powstał podczas zjazdu na warszawskich Dynasach w dniach 27-29 czerwca 1920 roku. Początkowo jako Związek Polskich Towarzystw Kolarskich, od 1938 roku funkcjonuje już pod obecną nazwą.
Wicemistrzostwo olimpijskie, wywalczone przez drużynę kolarzy torowych w składzie: Józef Lange, Jan Łazarski, Tomasz Stankiewicz i Franciszek Szymczyk w wyścigu na 4 km na dochodzenie podczas igrzysk w Paryżu w 1924 roku było historycznym, pierwszym medalowym sukcesem Polaków w igrzyskach olimpijskich. Pierwszym z wielu.
Biała kolarska koszulka z czerwonym pasem i orzełkiem na piersi stała się symbolem sportowej waleczności. Stanisław Królak, Ryszard Szurkowski Czesław Lang, Lech Piasecki, Zenon Jaskuła, Maja Włoszczowska, Michał Kwiatkowski, Rafał Majka – te nazwiska zna każdy kibic sportu. Niemal w każdej odmianie kolarstwa Polska może się pochwalić mistrzami świata.
Ambasadorami jubileuszu zostali Maja Włoszczowska, mistrzyni świata i dwukrotna medalistka olimpijska, Katarzyna Pawłowska, trzykrotna mistrzyni świata na torze, Mateusz Rudyk, zwycięzca torowego Pucharu Świata w sprincie oraz utytułowani szosowcy z lat 80. Lech Piasecki i Czesław Lang, dziś dyrektor największego wydarzenia sportowego w kraju – wyścigu Tour de Pologne.
Po oficjalnej części konferencji na torze kolarskim w Pruszkowie minister sportu, szermiercza mistrzyni świata i Europy w szpadzie, wystąpiła w roli... zawodniczki kolarstwa torowego. Wraz ze specjalistkami tej dyscypliny Urszulą Łoś i Marleną Karwacką, które na tegorocznych mistrzostwach świata wywalczyły kwalifikację olimpijską w sprincie, przejechała w dwóch turach kilkanaście okrążeń.
Sprawdzian wypadł obiecująco. W pewnym momencie minister Dmowska-Andrzejuk pokonywała dystans jadąc na jednym z łuków najwyższą częścią toru, ponad napisem „Ministerstwo Sportu i Turystyki”...
Nigdy nie jeździłam na torze. To był mój pierwszy raz, przygotowywałam się tylko od strony mentalnej. Już na rowerze było trochę stresu, szczególnie gdy trzeba było wjechać na górną część toru. Myślę, że dałam radę, także dzięki reprezentantkom Polski, które mi towarzyszyły i na bieżąco udzielały wskazówek. Z nimi czułam się bezpieczniej - przyznała pani minister.
W kolejnej części "zajęć”, tym razem z szermierki, to ona tłumaczyła kolarkom torowym, na czym polega walka na szpady. Trening zakończyły pojedynki każdy z każdym.