Na finiszu pierwszego etapu w Katowicach Jakobsenowi zajechał drogę jego rodak Dylan Groenewegen (Jumbo-Visma). Holender wpadł na barierki, zderzył się z jednym z sędziów i został przewieziony do szpitala, gdzie wprowadzono go w śpiączkę farmakologiczną. Został już z niej wybudzony i kontynuuje leczenie w ojczyźnie.

Reklama

"Mam nadzieję, że UCI jeszcze raz przemyśli zasady bezpieczeństwa kolarzy, bo takie rzeczy nie powinny się zdarzać. Przypuszczam, że wszyscy żałują tego, co tego dnia zrobili, i organizatorzy zastanowią się nad płotkami. UCI musi o nich poważnie pomyśleć" - powiedział Siwakow na antenie BBC.

W wywiadzie dla PAP dyrektor Tour de Pologne Czesław Lang stwierdził, że winę za wypadek ponosi Groenewegen.

"Jeżeli znajdzie się ktoś mądry i wymyśli jeden standard płotków, to my się dostosujemy. Dzięki Bogu, że w Katowicach płotki zamortyzowały kraksę Jakobsena. To był bardzo dynamiczny wypadek, a jak dziś popatrzymy na jego skutki, to tylko rozbita buzia. To nie płotki były +winne+, tylko kolarz, który swojego rywala zepchnął na nie" - mówił Lang.

Reklama

W ubiegłym tygodniu Siwakow, którego kolegami z teamu są m.in. Michał Kwiatkowski i Michał Gołaś, także przewrócił się na ostatnim etapie Criterium du Dauphine.

"To mogło się skończyć znacznie gorzej, biorąc pod uwagę, jak źle to wyglądało. Trzeba być szalonym, żeby być kolarzem. Cieszę się, że nie jestem sprinterem, bo ci goście są najbardziej szaleni w całym peletonie i podejmują ogromne ryzyko, żeby zwyciężyć" - dodał Rosjanin.