Sylwester Z. został zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne w zeszłym tygodniu. Sąd na wniosek prokuratury nałożył na niego trzymiesięczny areszt. Zamieszany też w tę sprawę trener Lechii Gdańsk Dariusz Kubicki otrzymał dozór policyjny. Tymczasem okazuje się, że firma Sylwestra Z. ma umowę z PZPN na ochronę meczów reprezentacji Polski w naszym kraju do końca eliminacji Euro 2008. Będzie więc obstawiać stadiony Legii Warszawa i Widzewa Łódź podczas
najbliższych spotkań z Kazachstanem i Węgrami - pisze "Fakt".

Reklama

"To świeża sprawa, sprzed kilku godzin i jest za późno na jakiekolwiek zmiany" - tłumaczy mętnie rzecznik prasowy PZPN Zbigniew Koźmiński. "Poza tym ta firma to przecież nie jest tylko jeden człowiek. W jej zarządzie pracują też inni ludzie" - dodaje Koźmiński. Od biedy można te argumenty uznać. Ale dlaczego ten sam Sylwester Z., zatrzymany z podejrzeniem o korupcję, nie został jeszcze przez zarząd piłkarskiej centrali zawieszony, skoro jest członkiem Wydziału Bezpieczeństwa PZPN, zastanawisa się "Fakt".

Działacze związku powinni zawiesić go natychmiast i to co najmniej do czasu wyjaśnienia sprawy. Skoro tego nie zrobili, potwierdzili tylko podejrzenia, że Sylwester Z. ma PZPN specjalne prawa. Specjalne do tego stopnia, że pieczę nad bezpieczeństwem na stadionach Legii i Widzewa podczas meczów reprezentacji, będzie sprawował zza krat aresztu. Widocznie działacze PZPN wychodzą z założenia, że każdemu może się coś takiego przydarzyć - pisze "Fakt".

"Następnego dnia po zatrzymaniu przez CBA tego pana powinna się zebrać związkowa Komisja do Spraw Nagłych i zawiesić go w prawach członka PZPN" - mówi "Faktowi" informator dobrze znający związkowe procedury. Niestety, po raz kolejny Michał Listkiewicz i jego najbliżsi współpracownicy nie potrafili stanowczo zareagować na korupcyjną wpadkę jednego ze swoich współpracowników.

Reklama