Pierwszy mecz Austrii z Lechem odbędzie się na małym, kameralnym stadionie Horr Stadion. Lech nalegał, żeby rozegrać to spotkanie na Praterze - tam mogliby się zmieścić wszyscy chętni fani z Polski. "Chętnych na podróż do stolicy Austrii było aż pięć tysięcy" - mówi dyrektor sportowy Lecha Marek Pogorzelczyk.

Reklama

Austria nie ma jednak zamiaru wynajmować większego stadionu. Chce zagrać na mniejszym i dać kibicom gości przepisowe 5 procent wejściówek, czyli w przypadku Horr Stadion - 400.

"Obawiają się, że przy wyrównanym poziomie umiejętności obu drużyn, nasz doping mógłby przeważyć szalę na korzyść Lecha. Nie chcieli być u siebie w mniejszości" - komentuje na łamach "Gazety Wyborczej" szef stowarzyszenia Wiara Lecha Jarosław Kiliński.

"Stadionu Ernsta Happela nie planowaliśmy wynajmować po pierwsze ze względu na koszty, ale też dlatego, że własny stadion jest w pucharach atutem gospodarzy. Chcemy to wykorzystać. Poza tym nasi kibice nie lubią stadionu narodowego. Zainteresowanie meczem wśród kibiców Lecha nas nie interesuje" - mówi rzecznik prasowy Austrii Christoph Pflug.

Reklama

Kilka lat temu z Austrią na Praterze grała Legia i jej kibice dwukrotnie zagłuszali fanów gospodarzy, a piłkarze z Warszawy mogli się czuć jak u siebie. "To była wyjątkowa sytuacja. Nasz stadion był wówczas w budowie i nie był dopuszczony do rozgrywek. Teraz jest i chcemy z niego korzystać" - odpowiada rzecznik.

Bilety na sektory Austrii będą mogli kupić tylko ludzie z dowodem austriackim. Polacy będą mogli nabyć wejściówki tylko w Poznaniu. To bezprawie - mówią fani z Poznania. "Sprawą zajmują się nasi prawnicy. Na pewno napiszemy skargę do UEFA na dyskryminację kibiców" - mówi Kiliński.