"Mierzej" gdyby został w Polonii musiałby powalczyć na boisku o 20 procent swojego wynagrodzenia. W Turcji zamrożono mu natomiast aż 40 procent!
Rewolucyjny jak na polskie warunki system opłacania piłkarzy wprowadzony przez Wojciechowskiego wydaje się świetnym pomysłem. W końcu ktoś w ekstraklasie postarał się zmotywować piłkarzy do lepszej gry, wymuszając na nich walkę i zaangażowanie na boisku. Mają „podnosić” pieniądze z boiska. Jeśli Czarne Koszule zdobędą mistrzostwo, zamrożone pieniądze zostaną im potrojone.
Jednak w Turcji sposób motywowania piłkarzy jest opracowany jeszcze dokładniej. W Trabzonie, w którym gra obecnie czterech Polaków, zawodnicy otrzymują zaledwie 60 procent swojego wynagrodzenia. W trakcie sezonu piłkarze wicemistrza Turcji mają do rozegrania 40 meczów. Za każdy z nich zbierają punkty. Jeśli dany zawodnik rozegra wszystkie mecze otrzyma pełną kwotę kontraktową. Jeden mecz poza osiemnastką oznacza dla niego jeden procent mniej zarobku. Na obecną chwilę Mierzejewski ma zagwarantowaną nieco ponad połowę z 800 tysięcy euro rocznie, które ma otrzymywać przez najbliższe pięć lat. Jeśli więc chce zgarnąć pełną pulę musi dać z siebie wszystko i od samego początku wywalczyć sobie miejsce w podstawowej jedenastce.
System płac w Trabzonsporze:
Podstawa: 60% kontraktu
Premie: 40%, które piłkarze muszą zdobyć przez występy w drużynie
Gra w „11”: 1 punkt
Wejście z ławki: 0,6 pkt
Ławka: 0,3 pkt
Łączna liczba punktów do zdobycia: 40