Początek sezonu nie jest dla niego idealny. W meczach ze Skonto Ryga grał z kontuzją mięśnia dwugłowego. Wpłynęło to na jego postawę. I choć w spotkaniu rewanżowym zdobył jedną z bramek, nie grał tak jak w poprzednim sezonie. Sam piłkarz widzi to podobnie. "Nie tylko ja, ale i wszyscy pozostali nasi piłkarze nie są jeszcze w stuprocentowej dyspozycji. Po okresie przygotowawczym nie odzyskaliśmy jeszcze świeżości. Z meczu na mecz będzie jednak coraz lepiej" - mówi Małecki. W ciągu ostatnich dni sztab medyczny Wisły robił wszystko, by postawić go na nogi. Małecki nie trenował z drużyną, ćwiczył jedynie na siłowni. Piłkarz cały czas był optymistą i powtarzał, że będzie gotów do gry z Liteksem. W dwumeczu z mistrzem Łotwy zagrał mimo kontuzji, bo nie było dla niego alternatywy. Andraż Kirm leczył poważniejszy uraz, a Junior Diaz nie był jeszcze zgłoszony do rozgrywek. Teraz obaj są do dyspozycji Maaskanta.
"Andraż jest już zdrowy i jedzie do Bułgarii. Będę mógł skorzystać także z Juniora Diaza" - mówi Maaskant, dla którego kontuzja Małeckiego jest jedynym problemem kadrowym. "Będę miał prawdziwy ból głowy wybierając osiemnastkę meczową i wyjściową jedenastkę. Tak jednak powinno być w dużym klubie" - mówi Maaskant.
Trener zapewnia, że w trakcie sezonu, prędzej czy później każdy zawodnik wybiegnie na boisko. Także Rafał Boguski, który zdecydował się zostać w Wiśle, a w tym sezonie nie załapał się jeszcze nawet na ławkę rezerwowych. "Liczymy, że będziemy grać co trzy dni, a wtedy każdy piłkarz otrzyma swoją szansę" - zapewnia Maaskant.