27-letniemu bramkarzowi, który ma za sobą cztery występy w drużynie narodowej, przed wyjazdem na zgrupowanie Ferguson przypomniał swoje pochodzenie i podkreślił, jak bardzo zależy mu na dobrym wyniku rodaków.

"Trener w niedzielę wziął mnie na bok i powiedział, że może mnie spotkać kara, jeśli będę dobrze bronił. Powiedział to oczywiście z uśmiechem i przyjacielsko poklepał mnie po ramieniu. Mam nadzieję, że nie mówił tego poważnie" - zaznaczył Duńczyk.

Reklama

Lindegaard podpadł trenerowi Aleksowi Fergusonowi już w czerwcu. Duńczyk zaspał i nie wrócił z Londynu wraz z drużyną i sztabem szkoleniowym po przegranym z Barceloną 1:3 finale Ligi Mistrzów.

"To ogromny zaszczyt grać pod opieką tego szkoleniowca. Odkąd pamiętam on pracuje w Manchesterze United, jest prawdziwą legendą i wierzę, że pod jego okiem stanę się lepszym bramkarzem" - dodał Lindegaard.

Duńczyk dołączył do drużyny z Old Trafford w styczniu z norweskiego Aalesunds i od tego czasu rywalizował z Tomaszem Kuszczakiem o miano drugiego bramkarza. Numerem jeden był Holender Edwin van der Sar, który latem zakończył karierę. Pod koniec czerwca Manchester United kupił jednak z Atletico Madryt 20-letniego Davida De Geę i to Hiszpan będzie numerem jeden.

Reklama