Pracownik niemieckiego klubu przyznał, że używał sprzętu emitującego piskliwe dźwięki, by zagłuszyć fanów z Dortmundu podczas sobotniego meczu Bundesligi. Wcześniej miłośnicy zespołu trenera Juergena Kloppa śpiewali piosenki obrażające głównego inwestora klubu Hoffenheim, Dietmara Hoppa.

Reklama

Działacze Hoffenheim poinformowali, że winny sam przyznał, że użył sprzętu. Tłumaczył, że zrobił to, by przerwać obraźliwe okrzyki. Dodał, że nie zdawał sobie sprawy ze szkodliwości urządzenia a jego działanie wydawało mu się zabawne.

W komunikacie zamieszczonym na stronie internetowej przedstawiciele Hoffenheim oświadczyli: "Ani władze klubu ani właściciel nie wiedzieli o istnieniu sprzętu. Dystansujemy się od tego typu zachowań i przepraszamy wszystkich kibiców piłki nożnej, którzy poczuli się dotknięci." Zapowiedzieli też zastosowanie "odpowiednich środków dyscyplinarnych" i zapewnili, że więcej nie dojdzie do tego typu zdarzenia.

Po tym, jak jeden z kibiców Borussii złożył skargę w związku z wystąpieniem uszczerbku na zdrowiu, policja w Heidelbergu poprosiła Hoffenheim o dostarczenie głośników i poinformowała, że bada sprawę.

Na zdjęciach wykonanych podczas meczu widać mężczyznę siedzącego w słuchawkach w tunelu bezpośrednio przy sektorze gości. Obok można zobaczyć dwa domowej roboty głośniki skierowane ku trybunom.

W meczu 2. kolejki ligi niemieckiej Hoffenheim pokonał u siebie mistrza kraju Borussię 1:0. W ekipie gości wystąpiło trzech Polaków: Łukasz Piszczek, Robert Lewandowski i Jakub Błaszczykowski.