Zespół z Manchesteru w dotychczasowych 11 spotkaniach zdobył aż 39 goli, mimo że z powodu kłopotów dyscyplinarnych trener Roberto Mancini nie może liczyć na najlepszego strzelca w ubiegłym sezonie Argentyńczyka Carlosa Teveza.

Godnie zastępują go jednak pozyskany latem Argentyńczyk Sergio Aguero, Bośniak Edin Dżeko czy Włoch Mario Balotelli, a asystami popisuje się wszędobylski Hiszpan David Silva.

Reklama

"Mamy na boisku dużo swobody, szczególnie w ataku. Na treningach uczymy się stwarzać sytuacje i wykorzystywać je. To później procentuje, ale pracujemy naprawdę ciężko" - przyznał Silva.

Postawa Newcastle United to do tej pory jedno z pozytywnych zaskoczeń rozgrywek. "Sroki" straciły do tej pory ledwie osiem bramek i głównie dzięki temu plasują się na trzeciej pozycji, sześć punktów za liderem.

"Cieszę się, jak czytam, że zmierzą się drużyny z dwóch różnych światów. To nasza szansa, mam nadzieję, że podołamy wyzwaniu" - przyznał obrońca Newcastle United Steven Taylor.

Reklama

Innym wydarzeniem 12. kolejki będzie spotkanie na Stamford Bridge w Londynie, gdzie Chelsea podejmie Liverpool. Gospodarze mają obecnie trzy punkty więcej i plasują się na czwartej pozycji. "The Reds" zajmują szóstą lokatę, ale od sześciu meczów są niepokonani.

Dobrą passę byłego pracodawcy postara się przerwać Fernando Torres, który wciąż w Chelsea, gdzie trafił w styczniu za 81 mln dolarów, nie przypomina w niczym snajpera z Anfield Road.

Reklama

Hiszpan w Premier League w barwach "The Blues" trafił do siatki tylko trzykrotnie i głównie jest rezerwowym, ale liczy, że wielka forma wróci. "Każda przeprowadzka wiąże się z kłopotami. Nie da się ukryć, że przeżywałem trudne chwile, ale wierzę, że wrócę na dawny poziom. Jedynym lekarstwem jest trening, więc robię, co mogę" - przyznał.

W poprzednim sezonie Liverpool dwukrotnie pokonał Chelsea (2:0 i 1:0), a wszystkie bramki zdobyli... obecnie gracze londyńczyków. Na Anfield Road dwukrotnie trafił Torres, a na wyjeździe Portugalczyk Raul Meireles, który latem przeniósł się do stolicy.

Torresa godnie zastąpił w Liverpoolu Urugwajczyk Luis Suarez, który przed tygodniem zdobył aż cztery gole dla drużyny narodowej w meczu elminacji MŚ z Chile (4:0).

"Cztery gole w jednym meczu to wielki wyczyn. Chciałbym, by taką dyspozycję przeniósł na ligowe boiska w Anglii" - powiedział menedżer Liverpoolu Kenny Dalglish. Humor Suarezowi psuje jednak wszczęte w środę przez federację śledztwo w sprawie rasistowskiego zachowania wobec francuskiego piłkarza Manchesteru United Patrice'a Evry.

Do składu gości wróci po kontuzji Jamie Carragher, ale z powodu urazu kostki nie zagra kapitan Steven Gerrard.