Cała afera wybuchła, gdy Ronaldo nie cieszył się z bramek zdobywanych dla "Królewskich" i otwarcie w wywiadach mówił, że jest smutny. Piłkarz wydał co prawda oświadczenie, w którym podkreślił, że względy finansowe w żadnym wypadku nie są powodem jego nastroju, ale spekulacje na ten temat nie ustały.
Teraz kolejny dowód na poprawność tej tezy dały władze Realu, które też stwierdziły, że niezadowolenie jednego z najlepszych zawodników na świecie bierze się z jego "niskich" zarobków. Na pewno jednak nie musiał zaciskać pasa, bo na jego konto wpływało 10 mln euro rocznie, a pewnie drugie tyle z kontraktów reklamowych.
Dlatego też hiszpańskie media nie rozpieszczały ostatnio Ronaldo. "Księżniczka jest smutna" - skomentowała gazeta "El Mundo". Inny dziennik "La Vanguardia" opisała go jako humorzastego i niekulturalnego.
Real zamiast jednak sprowadzić swoją gwiazdę na ziemię zaproponował, zdaniem dziennikarzy "As", podwyżkę i przedłużenie kontraktu do 2015 roku.
To, że jestem smutny i powiedziałem o tym wprost wzbudziło na świecie sensację. Nagle wszyscy mnie oskarżają, że chcę więcej zarabiać. Ale pewnego dnia wszyscy dowiedzą się, że wcale nie o to chodzi - napisał na swoim profilu na Facebooku piłkarz.
Nie wiadomo jeszcze czy Ronaldo przyjmie ofertę Realu.