16 zatrzymań dotyczyło zapalania rac, których używanie jest zakazane na samym stadionie, jak i w jego okolicach. Najpoważniejszy zarzut to wtargnięcie na boisko. Trzydziestoczteroletni Macin Ł. stanie w tej sprawie przed sądem w Hendon na północy Londynu. Jak donoszą brytyjskie media, rozprawa odbędzie się 6 listopada.

Reklama

Wielu kibiców i komentatorów podkreślało, że polscy kibice stworzyli na Wembley wyjątkową atmosferę. Niemal 20 tysięcy fanów głośno dopingowało, śpiewała i rozwinęło gigantyczną flagę. To było jak mecz w Łodzi, nie w Londynie - napisał dziennikarz Daily Telegraph, Henry Winter.

Ale były też inne sceny. Już po meczu jeden z Polaków odpalił racę w tłumie czekającym do metra wywołując niepokój reszty kibiców. Wielu - także ci wspierający biało-czerwonych - przyszło tu z dziećmi. Do kolejki ze stadionu prowadził prowizoryczny korytarz zbudowany z przenośnych barierek.

By uniknąć tłoku na samej stacji, policja co jakiś czas zatrzymywała ruch. W pewnym momencie jeden z naszych fanów, najwyraźniej znudzony oczekiwaniem, mocnym kopnięciem obalił jedną z barierek, tworząc wyrwę, przez którą wylało się morze ludzi. Policja opanowała sytuację, ale wielu kibiców - obu narodowości - zdążyło się już wydostać.

Część naszych rodaków śpiewała też pod adresem policjantów polskie piosenki z wulgarnymi wyzwiskami.

Policja zatrzymała też jednego kibica reprezentacji Anglii.