Powód strajku nikogo dziwić nie może. Robotnicy po prostu chcą podwyżek. Zaskakuje jednak szczerość jednego z ich przywódców: "Musimy wykroić dla siebie kawałek z tortu, jakim są mistrzostwa świata".
Kiedy jednak przyjrzymy się ich żądaniom, ten "kawałek toru" wcale nie wydaje się być przesadnie duży. Strajkujący chcą podniesienia minimalnej godzinnej stawki do 11 randów (ok 1,6 dol. - czyli około 4 zł) oraz poprawy bezpieczeństwa.
Jakby tego było mało, związkowcy grożą zakłóceniem losowania eliminacji mistrzostw świata, na które ma przyjechać około 3 tysięcy gości z całego świata. Czasu na porozumienie jest niewiele, bowiem uroczystość odbędzie się już 25 listopada. Nie da się ukryć, że robotnicy w RPA potrafią negocjować.