W drodze do finału zawodnicy Lechii pokonali kolejno 3:2 w Wejherowie drugoligowego Gryfa, 2:0 w Chełmie rywalizującą w trzeciej lidze Chełmiankę, na własnym stadionie 3:2 Zagłębie Lubin i 2:1 Piasta Gliwice, natomiast w półfinale w Poznaniu okazali się lepsi po rzutach karnych 4:3 od Lecha – po 120 minutach był remis 1:1.

Reklama

Każdy mecz ma swoją historię i droga do finału była bardzo trudna, ale uważam, że zapracowaliśmy na niego. Cieszę się, że nasza drużyna potrafiła odpowiedzieć, zmienić losy spotkań i wytrzymać ciśnienie. To napawa mnie optymizmem. Jesteśmy w świetnym miejscu i chcielibyśmy powtórzyć ubiegłoroczny sukces. Cracovia miała podobną drogę, w jej potyczkach także nie brakowało dramatycznych końcówek – skomentował na konferencji prasowej w Gdańsku Stokowiec.

Biało-zieloni przegrali jednak ze swoim najbliższym przeciwnikiem pięć ostatnich ligowych meczów, z czego trzy w tym sezonie – 0:1 w Krakowie oraz 1:3 i 0:3 przed własną publicznością.

Mamy z czego wyciągać wnioski, zwracaliśmy na to uwagę i analizowaliśmy te mecze, jednak patrząc na to z innej perspektywy, znaleźliśmy się ostatecznie w ekstraklasie wyżej od krakowian. Bezpośrednio pojedynki są na korzyść Cracovii, ale nie przywiązywałbym do tej szczególnej wagi i z automatu przyznawał rywalom rolę faworyta. Poza tym w tych rozgrywkach mierzyliśmy się z wieloma zespołami i przed tamtymi spotkaniami także były różne statystyki i konteksty. Nie można odnieść tego jeden do jednego, to są różne mecze, a pucharowe konfrontacje są jednak trochę inne od ligowej rywalizacji – ocenił.

W ubiegłorocznym finale gdańszczanie, po bramce Artura Sobiecha, pokonali na PGE Narodowym w Warszawie 1:0 Jagiellonię Białystok.

„Każde takie wydarzenie to kolejne doświadczenie. Wielu zawodników, którzy brali udział w tamtym finale już nie ma, ale kilku zostało i wiemy co nas może czekać. Trudno jednak powiedzieć, czy to odegra jakieś znaczenie. Oczywiście pewne okoliczności się zmieniły, bo teraz zagramy na innym stadionie i przed inną publicznością. Na pewno nie zaniedbujemy przed tym spotkaniem niczego i jesteśmy do niego dobrze przygotowani. Trenujemy każdy element, który ma wpływ na końcowy rezultat, również rzuty karne” – dodał.

Reklama

W piątkowym spotkaniu między słupkami Lechii stanie rezerwowy w lidze Zlatan Alomerovic, który bronił we wcześniejszych pucharowych konfrontacjach.

Obaj nasi golkiperzy prezentują dużą klasę, dlatego muszę pochwalić Jarka Bako za ich świetne przygotowanie. Pomimo małej liczby meczów Zlatan pokazywał, że znajduje się w bardzo dobrej dyspozycji i jestem przekonany, że w prawie każdej ligowej drużynie spokojnie mógłby być bramkarzem numer jeden – zauważył.

Stokowiec miał już okazję prowadzić drużynę na Arenie Lublin – było to w marcu 2017 roku.

„Byłem wtedy trenerem Zagłębia Lubin, a rywalizowaliśmy z Górnikiem Łęczna, którego pokonaliśmy 1:0. Ponadto w tym samym roku z perspektywy trybun oglądałem mecze młodzieżowych mistrzostw Europy. To bardzo sympatyczny, kameralny obiekt” – stwierdził.

Do Lublina Lechia poleci samolotem. Szkoleniowiec biało-zielonych zdecydował się zabrać wszystkich piłkarzy z rodzinami.

Po finale zespół dostanie tydzień wolnego, trzeciego sierpnia wracamy do treningów i od razu jedziemy na zgrupowanie. Mamy jednak nadzieje, że po powrocie z Lublina do Gdańska czeka nas przyjemny obowiązek, czyli feta z kibicami z okazji zdobycia Pucharu Polski – podsumował.

Poza triumfem w zeszłym roku gdańszczanie sięgnęli jeszcze po to trofeum w 1983 roku. Wtedy była to prawdziwa sensacja, bowiem podopieczni trenera Jerzego Jastrzębowskiego przystępowali do tych rozgrywek jako trzecioligowiec (obecna druga liga).