Wiadomość o rozstaniu PZPN z Brzęczkiem odbiła się szerokim w Skandynawii. Nie tylko w Szwecji, która będzie grupowym rywalem Polski w tegorocznych mistrzostwach Europy, ale i wywołała nerwowe reakcje na Islandii, która chce jak najszybciej ponownie zatrudnić Lagerbaecka, zanim... zrobi to ktoś inny.
72-letni szwedzki szkoleniowiec prowadził Islandię w latach 2011-16 i osiągnął z nią wielki sukces w postaci najpierw awansu do mistrzostw Europy 2016, a później docierając we Francji - w pierwszym występie w wielkiej piłkarskiej imprezie - do ćwierćfinału, wygrywając w 1/8 finału z Anglią.
Od 2017 roku bez większego powodzenia prowadził Norwegię, lecz 3 grudnia został zwolniony. Później zadeklarował, że nie zamierza jeszcze przechodzić na emeryturę i w styczniu potwierdził, że otrzymał już kilka propozycji pracy i spokojnie je rozważa. Zaznaczył, że nie interesują go pieniądze, tylko "nowe poważne wyzwanie". Poza odrzuconą propozycją ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich nie wymienił skąd nadeszły pozostałe oferty, lecz od poniedziałku jest nieosiągalny dla skandynawskich mediów.
Dziennikarze największej szwedzkiej gazety "Aftonbladet" powiedzieli PAP, że próbowali uzyskać komentarz dotyczący zwolnienia Brzęczka i ewentualnej propozycji z Polski, lecz od poniedziałku nie udało im się skontaktować z Lagerbackiem.
Ich zdaniem oferta z Polski byłaby raczej "zaskakującym scenariuszem, ale ciekawym".
"Przecież Szwecja jest grupowym rywalem Polski w ME, a Lagerbaeck jak nikt inny zna się na szwedzkim futbolu. Poza tym nie jest drogi" - przekazano.
Według skandynawskich mediów prowadząc reprezentację Norwegii zarabiał 200 tysięcy euro rocznie, co - jak sam przyznał - nie było wygórowaną pensją w świecie międzynarodowego futbolu.
Dziennikarze "Aftonbladet" zwrócili też uwagę na "bardzo silny i nagły sygnał z Islandii, który pojawił się we wtorek". Mieli na myśli wypowiedź selekcjonera tamtejszej reprezentacji Arnara Vidarssona, że federacja złożyła ofertę i prowadzi rozmowy z Lagerbaeckiem, który miałby zostać kimś w rodzaju "nadtrenera", służącego doświadczeniem nowemu szkoleniowcowi i jego asystentowi Eidurowi Gudjohnsenowi.
Portal Futbolti.net zaznaczył, że koncepcja jest ryzykowna, ale jeśli ma być skuteczna, to trzeba jak najszybciej podpisać umowę ze Szwedem, zanim "weźmie go ktoś inny".
Urodzony 16 lipca 1948 roku w Katrineholm Lagerbaeck w latach 1998-2010 pracował z drużyną "Trzech Koron", najpierw, do 2004 roku, w duecie z Tommym Soederbergiem, a później już samodzielnie. W 2010 roku w mundialu w RPA kierował reprezentacją Nigerii, która jednak nie wyszła z grupy, w okresie 2011-16 był trenerem Islandii, a w latach 2017-20 Norwegii.
Jako selekcjoner uczestniczył w czterech turniejach finałowych mistrzostw Europy (2000, 2004, 2008 i 2016) oraz trzykrotnie w mundialu (2002, 2006, 2010).
Jego nazwisko przewijało się w medialnych spekulacjach nt. kandydatów do objęcia polskiej reprezentacji zarówno w 2013 roku, kiedy Zbigniew Boniek zdecydował się na Adama Nawałkę, jak i w 2018 roku, kiedy postawił na Brzęczka.
Zbigniew Kuczyński (PAP)
kucz/ pp/